Ventr
„Ubique
Diaboli Voluntas”
Signal Rex 2025
Ventr
to portugalski duet, który objawił się światu pięć lat temu, wydając epkę
„Numinous Negativity”. Ja jej nie słyszałem, ale za to miałem okazję zapoznać
się z „Ubique Diaboli Voluntas”, który jest ich debiutem, zawierającym sześć
utworów o łącznej długości ponad czterdziestu minut. Ta muzyka to delikatnie
dysonansowy black metal o dość surowym brzmieniu, przypominającym swą
chropowatością „jaskiniowe” produkcje. Przy pierwszym z nim zetknięciu wypada
on całkiem barbarzyńsko, a zwłaszcza jego jednostajne tremolo, wypełniające
swymi jazgotliwymi dźwiękami całą przestrzeń. Dopiero przy kolejnych odsłuchach
na powierzchnię zaczyna wyłazić muskularny bas i ciężka sekcja rytmiczna. Razem
ze złowrogimi i niskimi wokalizami oraz atonalnym podkładem zagęszcza i trzyma
w ryzach chwilami nazbyt chaotyczne, wysokotonowe zagrywki, które jakby nie
było wiodą prym na tej płycie. W tej kwestii zalecałbym Portugalczykom większą
powściągliwość, gdyż ich zapętlające się momentami w nieskończoność dzikie
melodie, na dłuższą metę tracą sens i stają się niebywale wkurwiające. Ich
piskliwość wraz z abstrakcyjnymi do tego stopnia chwytliwościami, że sprawiają
one wrażenie, iż są zbiorem przypadkowo wybranych nut, czyni je czymś nie do
zniesienia. Niestety te formy występują w każdym kawałku na tej płycie i to
właśnie ją dyskwalifikuje, bo po prostu nie da się tego słuchać, ponieważ z
mojego punktu widzenia granica między awangardą, a nonsensem została tutaj
przekroczona. Pomijając tą chorobliwą pomyłkę reszta akordów to całkiem
ciekawy, choć miejscami trochę nudnawy, południowoeuropejski black metal, o
interesujących próbach raczkowania w ponurych i gęstych dysonansowych rytmach,
w których geniuszu jak na razie nie słychać. Parę fajnych niuansów, trochę
dusznej i przerażającej atmosfery, świetne wokale, ale te tremolo, które wywołują
ból głowy i nudności powodują, że wydawnictwo to jest dla mnie nie do
przyjęcia.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz