Sarkom
„Exceed
In2 Chaos”
Dusktone 2025
Black
metal od Sarkom zawsze kojarzył mi się z tym, którego reprezentantem była ta
„druga” ekipa norweskich zespołów, które pojawiły się na scenie ze swoimi
albumami po 1995 roku. Ich granie nie było oczywiście pozbawione podstawowych
cech dla tego gatunku, ale zaczęły one wprowadzać do czarciego rzępolenia
trochę innowacji, które przełamywały ustalone wcześniej schematy, co
zaowocowało „nową” jakością w tym odłamie metalowej sztuki. Ten nowy wymiar
podzielił nowy napływ blackowych brygad na dwa obozy. Pierwszy z nich, pomimo
wplatania w pomiędzy proste i zadzierżyste akordy pewnych udziwnień, pozostał
jednak w podziemnej sferze, nieustannie częstując odbiorców agresywnym
podejściem do tworzenia tej muzyki, która w dalszym ciągu odznaczała się
mizantropią o wysokim stopniu, na przykład Carpathian Forest. Drudzy skierowali
się w rejony bardziej wojowniczych i chwytliwszych form, robiąc tym samym ukłon
w stronę szerszego grona odbiorców, co udowadniają dokonania takich kapel jak
1349 czy Tsjuder. Nowa płyta Sarkom stoi na rozdrożu pomiędzy tymi dwoma
sposobami zalewania fanów nienawiścią i odmrażania im uszu. Z jednej strony
pełno w niej typowego dla Norwegii bujania i hipnotycznych tremolo. Mnóstwo
tutaj również jednostajnych, ale zajadłych akordów, które przechodzą we wręcz
rytualne i nastrojowe zwolnienia. Z drugiej, można na „Exceed In2 Chaos”
usłyszeć sporo melodyjnych zapożyczeń na podobę punk-blackowych produkcji,
którymi częstuje Slegest, ale nie tylko, bo charakter poszczególnych riffów
oraz ich dysonansowość komplikuje nieco interpretację bleczura skomponowanego
przez ten kwintet. Nie oznacza to jednak, że jest on trudny w odbiorze,
ponieważ ciągłe zmiany tempa, rytmiki, a także mnogość pomysłów na urozmaicenie
tego materiału mocno może zadziwić i momentami trudno za tym wszystkim nadążyć.
Panowie kompozytorsko, solidnie się napracowali i stworzyli black metal na
miarę obecnych czasów, umieszczając w nim bogatą gamę zwrotów akcji, bezlitosnych
i atmosferycznych akordów, a także szereg zagranych z nieoczywistym fasonem
tremolando, które swym uwierającym i niepokojącym usposobieniem, jawią się
bardziej jako wysokotonowe drony niż tradycyjnie lodowate powiewy. Sarkom
inteligentnie połączył klasykę ze współczesnym ujęciem jednocześnie sprytnie
ukrywając modernistyczne elementy pomiędzy fundamentalnymi strukturami, którym
norweskości odmówić w żadnym wypadku się nie da. Black metal o bogatej budowie,
satanicznym uroku i precyzyjnie wypośrodkowany więc puryści i zwolennicy
współczesnych brzmień powinni być zadowoleni, ponieważ najnowszy, szósty już
krążek Norwegów jest siarczysty i pełen polotu. Dobrze się tego słucha, biorę!
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz