Pyrrhic
Salvation
„When Society Crumbles” E.P.
Self-Released 2025
Amerykanie
na swojej najnowszej epce zrezygnowali z jakichkolwiek powiązań z black
metalem, których sporo można było usłyszeć trzy lata temu na ich debiucie
„Manifestum I”. Skoncentrowali się na śmierć metalowym graniu w technicznym
stylu i nagrali cztery nowe utwory, które wtłoczyli na „When Society Crumbles”.
Pełno w nich wirtuozerskich wygibasów, ale to akurat nic dziwnego, bo to w
końcu techniczny death metal. Ważne jest natomiast to, co zebrane do kupy
instrumenty wraz z wokalem dobrego tutaj uczyniły. Ano wypluły z siebie
skrajnie dysharmonijną muzykę, która przy pierwszym z nią spotkaniu może
zdezorientować jej odbiorców. Mnogość co kilka sekund zmieniających się riffów,
świdrujących solówek, zmian tempa, dysonansowych ataków i zgrzytliwych zagrywek
jawi się początkowo jako przysłowiowy „groch z kapustą”. Dopiero podczas
kolejnych odsłuchów udaje się oddzielić od siebie nakładające się na siebie
warstwy i zrozumieć ich zawiły sens. Jednak konia z rzędem temu, któremu to się
uda, bo to nie lada zadanie ułożyć sobie w całość te poszarpane akordy, ciągłe
zmiany rytmu, połamane linie basu i karkołomną perkusję. W tym szalonym
rzępoleniu tylko jeden element jest w pełni zrozumiały, wokal. Reszta w moim
odczuciu to jeden wielki eksperyment, wypełniony dziwnymi melodiami, atonalnym
kostkowaniem i progresywnymi połączeniami między awangardowymi pomysłami, które
tworzą wspólnie chaotyczne gradobicie. Pomimo, że ta soniczna łamigłówka w
wykonaniu Amerykanów nie jest dla każdego, to da się odnaleźć w niej zapach
śmierci i niepokój jaki jemu towarzyszy. Oddech kostuchy wyraźnie wypływa z kłębiących
się na „When Society Crumbles” dźwięków, które agresywnie i ametodycznie
rozkładają mózg na części pierwsze. Impulsywna i momentami bełkotliwa muzyka,
której pomimo wszystko nie da się odmówić brutalności. Tylko po co tak
komplikować panowie! No po co?
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz