Sarmat
„Upgrade”
I, Voidhanger Records (2025)
Nie
powiem, sporo czasu zajęło mi, żeby docenić i przekonać się do debiutanckiej
płyty Sarmat – projektu dowodzonego przez perkusistę Jamesa Jonesa, który przy
boku ma znanego między innymi z Artificial brain gitarzystę Olega Zermana i
basistę Imperial Triumphant Steve’a Blanco. Teraz grupa wraca z dwuutworową
Epką nagraną na żywca w studio i przynosi 22 minuty muzyki, której coraz dalej
od deathmetalowego paradygmatu. Notka promocyjna mówi o porównaniach do
Defeated Sanity i Weather Report i nie jest to w żaden sposób wyolbrzymienie.
Pójdę nawet z porównaniami dalej – Blotted Science czy Fredrik Thordendal’s
Special Defects są kolejnymi nazwami, które cisną mi się na usta. Gęsta,
jazzowa perkusja, riffy skąpane w morzu syntezatorów nie z tej epoki, okazjonalne
frazy trąbki. Czysty metal śmierci, nawet w tym lillegruberowym wydaniu tu nie
istnieje. Istnienie za to wyobraźnia i cholernie duże możliwości, które sobie
Sarmat otworzył tym materiałem. Głęboki growling jest tu w zasadzie narzędziem
kompletującym całość, ale trudno mi w przypadku tego mini mówić, że pozwala mi
nazwać to nagranie deathmetalowym. Podoba mi się to jak bardzo frywolne i
nieskrępowane są to dźwięki, jak swobodnie zmierza to w dowolną stronę
trzymając jednocześnie bardzo wysoki poziom. Owszem, nie potrafię wskazać tu
punktów kulminacyjnych, więcej tu improwizacji niż kompozytorskiego kunsztu,
ale już się boję (w pozytywnym sensie) jakiego potwora mogą ci goście wysmażyć
na nadchodzącym pełniaku, bo mniemam, że taki się ukaże szybciej niż później.
Ok, jest tu dużo onanizacji instrumentalnej, ale słychać, że to układa się w
jakiś koncept, formułę, która zapewne znajdzie finalnie ujście na pełny
wydawnictwie. Czekam z niecierpliwością!
Harlequin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz