niedziela, 16 lutego 2025

Recenzja Fleshspoil „The Beginning Of The End”

 

Fleshspoil

„The Beginning Of The End”

Self-Release 2025

Fleshspoil to świeża kapela złożona z muzyków, którzy wcześniej wchodzili w skład takich brygad jak Arsis, Illucinus i The Final Sleep. Amerykanie wydadzą 28 marca swój debiut, którym będzie właśnie „The Beginning Of The End”, zawierający sześć numerów, które atakują w blackened-death metalowym stylu. Tak przynajmniej twierdzi notka informacyjna dołączona do tego materiału, co z mojego punktu widzenia jest dość znacznym przekłamaniem, ponieważ dźwięki płynące z tej produkcji to totalna ekwilibrystyka, poruszająca się między wieloma gatunkami. Kombinacje Fleshspoil zrodziły dość eklektyczne wydawnictwo, w którym panowie oprócz śmierć metalu umieścili także sporo innych i zaskakujących pierwiastków. Pierwszy kawałek w sumie nie stanowi niespodzianki, bo to duszna, dysonansowa i połamana aranżacja, ale już kolejny „Skies Turn To Graves” zaczyna się wręcz entuzjastycznie brzmiącymi, niemalże rockowymi akordami, które wywołują niemałe zdziwienie. Rozwiązanie tej małej zagadki przynoszą kolejne minuty tego kawałka, w którym umieszczono trochę rozwleczonych i sentymentalnych riffów, przywołujących skojarzenia z moim ostatnio „ulubionym” i coraz częstszym nawiązaniem współczesnych artystów do gatunku shoegaze. Zestawienie ich z kaskadowo uderzającymi blastami jest co najmniej dziwne. Tego typu rozwiązania pojawiają się też śladowo później, a w pełnej krasie możemy ich doświadczyć w kończącym tą płytę, nastrojowym „Born Into Despair”. Poza tymi formami na „The Beginning Of The End” mamy do czynienia z fuzją death i black metalu oraz elementów znanych z modnego atonalnego grania z małymi naleciałościami core’a. Skutkuje to energiczną i efektowną muzyką, w której przeplatają się wzajemnie silne i szybkie kostkowanie, trochę bicia na tłumionych strunach, powykręcane i techniczne wygibasy, a także czarcie tremolando. Wszystko to przy akompaniamencie karkołomnej sekcji rytmicznej, krótkich i nieco wirtuozerskich solówek oraz niejednolitych wokali tylko udowadnia, że to po prostu nowoczesna gędźba, której rdzeń poprzez mnogość użytych podczas jej komponowania form, został dokumentnie rozmyty. Niemniej jednak krążek ten może się podobać dzisiejszemu, niezorientowanemu na konkretny kierunek odbiorcy. Jak dla mnie, jeśli Fleshspoil nadal będzie szedł tą drogą, to tytuł ich pierwszej płyty może okazać się proroczy.

shub niggurath


https://fleshspoilofficial.bandcamp.com/album/the-beginning-of-the-end

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz