Obsidian
Scapes
„Obsidian
Scapes” E.P.
Darkness
Shall Rise 2025
Obsidian
Scapes to niemiecki zespół, który właśnie debiutuje epką, mającą być wstępem do
ich długogrającej płyty. Ma się ona ukazać już w marcu więc tym, którym się
spodobają te dwa numery zawarte na tym krótkim wydawnictwie, to nie będą
musieli czekać długo na więcej. Ten teutoński kwartet gra doom metal w
niezwykle atmosferycznym ujęciu, ale nie znajdziecie w nim żadnych
rozczulających nut. To posępna i ciężka muzyka przepełniona udręką, lecz nie
mająca z kolei nic wspólnego z funeralnym sposobem na doomowe granie. Co prawda
jest tutaj wolno i gęsto, ale panowie nie szczędzą również zwalistych ataków na
nasze narządy słuchowe. Są to kaskadowe riffy zapodane w równym rytmie, który
podkreśla zdrowo bijąca perkusja. Wbijają się one klinem między flegmatyczne
kostkowanie, polegające na równomiernym puszczaniu strun, co skutkuje
przysadzistą i hipnotyzującą muzą, która przytłacza swoim rozdzierającym duszę
klimatem. Mnóstwo w nim dramatyzmu i rozpaczy, który poraża swym autentyzmem, a
to raczej nie pomaga, bo odbiór „Obsidian Scapes” jest rozkosznie cierpki.
Niemcy tą niesamowitą aurę podbijają dodając do utworów trochę subtelnie
wplecionych klawiszy, które paradoksalnie generują dość uciążliwe, wysokotonowe
drony oraz grobowe pasaże, co potęguje uczucie nadchodzącej zagłady i braku
nadziei. Duży w tym wszystkim mają udział oryginalne jak na ten gatunek wokale,
które śpiewane czystym głosem intonują naprawdę gorzko brzmiące pieśni. Na
uwagę zasługuje fakt, iż druga z kompozycji to „At My Funeral” czyli cover Sigh
i został on inteligentnie przerobiony na potrzeby doom metalu granego przez
Obsidian Scapes tak, że trudno w nim rozpoznać oryginał. Przygnębiająca i
monolityczna produkcja. Zapodana bezkompromisowo, ale przyciąga i nie puszcza
przez cały czas swego trwania. Podoba mi się, nie powiem. Czekam na album.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz