wtorek, 25 lutego 2025

Recenzja Death Pulsation „Demo”

 

Death Pulsation

„Demo”

Caligari Records 2025

Kapela ta powstała w zeszłym roku i podobno w jej skład wchodzą członkowie takich grup jak Malakhim i Encryptment. Wysmażyli oni przepyszne demo, które zawiera trzy diabelnie dobre kawałki death metalu. Ich smakowitość podkreśla tradycyjne podejście Death Pulsation do gatunku, co objawiło się jako szalona i chropowata muzyka. Po krótkim, piekielnym wstępie panowie ruszają z kopyta i tak gnają przed siebie przez całe dwanaście minut. Kaseta ta, to nieposkromiona bestia, która wypluwa z siebie szybkie akordy poprzeplatane ze świdrującymi tremolo, a tym przygrywa łomocząca perkusja i akompaniują dwojakie wokalizy. Całość jest dość surowa i mocno zalatuje piwnicą. Ten prosty i barbarzyński metal śmierci nie bawi się w podchody, mamiąc i umizgując się do nikogo za pomocą technicznych czy nowomodnych form kostkowania. To diabelska napierdalanka, z której niemalże przez cały czas wyłażą jęzory ognia i leje się smoła. Szwedzi umiejętnie nawiązują do staroszkolnych produkcji z czasów, kiedy ten typ grania wystawiał coraz śmielej swój łeb, spychając thrash do odwrotu. Silne i rozrywające riffy, między które bezpardonowo wdzierają się rozhisteryzowane wysokotonowe zagrywki w towarzystwie ohydnych wokaliz, to niewyszukany majstersztyk, zalewający słuchacza diaboliczną furią po sam czubek głowy. Jednakże Death Pulsation potrafią też czasami zwolnić, ale tylko po to, aby podbić kolejny atak na uszy odbiorcy. Ten demos to czysty kult śmierci i wypełnia jej tchnieniem każdy metr sześcienny powietrza. Brud, zgnilizna, szalone tempo i miejscami mroczny klimat jak ten podczas upiornego zwolnienia w ostatnim „Death Salvation”. Trzy numery emanujące wściekłością i rozkładem. Miodzio.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz