Death
Pulsation
„Demo”
Caligari Records 2025
Kapela
ta powstała w zeszłym roku i podobno w jej skład wchodzą członkowie takich grup
jak Malakhim i Encryptment. Wysmażyli oni przepyszne demo, które zawiera trzy
diabelnie dobre kawałki death metalu. Ich smakowitość podkreśla tradycyjne
podejście Death Pulsation do gatunku, co objawiło się jako szalona i chropowata
muzyka. Po krótkim, piekielnym wstępie panowie ruszają z kopyta i tak gnają
przed siebie przez całe dwanaście minut. Kaseta ta, to nieposkromiona bestia,
która wypluwa z siebie szybkie akordy poprzeplatane ze świdrującymi tremolo, a
tym przygrywa łomocząca perkusja i akompaniują dwojakie wokalizy. Całość jest
dość surowa i mocno zalatuje piwnicą. Ten prosty i barbarzyński metal śmierci
nie bawi się w podchody, mamiąc i umizgując się do nikogo za pomocą
technicznych czy nowomodnych form kostkowania. To diabelska napierdalanka, z
której niemalże przez cały czas wyłażą jęzory ognia i leje się smoła. Szwedzi
umiejętnie nawiązują do staroszkolnych produkcji z czasów, kiedy ten typ grania
wystawiał coraz śmielej swój łeb, spychając thrash do odwrotu. Silne i
rozrywające riffy, między które bezpardonowo wdzierają się rozhisteryzowane
wysokotonowe zagrywki w towarzystwie ohydnych wokaliz, to niewyszukany
majstersztyk, zalewający słuchacza diaboliczną furią po sam czubek głowy.
Jednakże Death Pulsation potrafią też czasami zwolnić, ale tylko po to, aby
podbić kolejny atak na uszy odbiorcy. Ten demos to czysty kult śmierci i
wypełnia jej tchnieniem każdy metr sześcienny powietrza. Brud, zgnilizna,
szalone tempo i miejscami mroczny klimat jak ten podczas upiornego zwolnienia w
ostatnim „Death Salvation”. Trzy numery emanujące wściekłością i rozkładem.
Miodzio.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz