poniedziałek, 5 grudnia 2022

Recenzja Antimonument „Concealment”

 

Antimonument

„Concealment”

Sentient Ruin 2022

Płyta „Concealment” brazylijskiego projektu Antimonument została wydana w połowie zeszłego roku, ale na grudzień 22 Sentient Ruin przygotowało reedycję tego materiału, wzbogacając go o dwa dodatkowe i wcześniej niepublikowane numery. Dobrze się stało, gdyż będzie mogła się z nim zapoznać większa rzesza fanów muzyki ekstremalnej, a naprawdę warto, bo to co zamieścili na swym krążku Brazylijczycy przyciąga uwagę. Osiem zawartych tu utworów jest death metalem w niebagatelnym ujęciu. Fundament śmierć metalowego grania został mocno wzbogacony o różnorakie wpływy. Na „Concealment” pojawia się wiele elementów zaczerpniętych z hardcore punk’a, noisu, industrialu czy nawet izolacjonizmu. Z połączenia tych wszystkich części składowych powstało coś na kształt nowoczesnego death metalu mocno okraszonego smołą, przez co wydźwięk tego materiału stał się jeszcze bardziej niepokojący. Samo brzmienie gitar, będące efektem otwarcia twórców na wspomniane gatunki, w kombinacji z charakterem riffów tworzy całkiem wybuchową mieszankę, która przyjazną ludzkości nie jest. Nieprzychylne światu akordy mkną w średnich i szybkich tempach, a wyraźnie słyszalna sekcja rytmiczna skutecznie zagęszcza klimat. W strukturę kawałków muzycy wplatają znaczną ilość upiornych, elektronicznych sprzężeń, które niekiedy wysuwają się na pierwszy plan, aby kolejnym razem powrócić gdzieś w tle tej momentami karkołomnej muzyki. Podobnie jak w warstwie dźwiękowej, gdzie spotyka się ze sobą ciężkość death metalu, sludge’owa skoczność i industrialny chłód, takie samo zróżnicowanie występuje w obecnych tu partiach wokalnych. Oprócz zwyczajowych growli otrzymujemy również, przyprawiające o dreszcze szepty jak i również po hardcorowemu, agresywne okrzyki. Jakby tego było mało od czasu do czasu pojawiają się także nienawistne deklamacje, które swą zimną beznamiętnością, przypominają nieco G.G.F.H. Mimo, że death metal w muzykowaniu Antimonument dzierży palmę pierwszeństwa, to może ich ciągoty w stronę bardziej elektronicznych aranżacji wezmą kiedyś górę. Jak na razie dali tylko tego próbkę, zamieszczając na omawianej produkcji, jeden w pełni syntetyczny kawałek, mianowicie chodzi o „Mirror”, w którym dark ambientowe formy mieszają się z izolacjonistycznymi burdonami, a muzakowe momenty są nad wyraz słyszalne. No cóż, jeśli interesuje kogoś oryginalna fuzja Carcass, Incantation, Swans i Godflesh, w której da się również zauważyć troszkę Blasphemy oraz mroczność drone’ów, to bierzcie bez wahania. Szkoda tylko, że na tym wznowieniu nie pojawiła się przeróbka „Rite Of Darkness” Bathory, ale ciekawscy mogą ją w sumie sprawdzić na poprzedniej wersji tego wydawnictwa.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz