Antimonument
„Concealment”
Sentient Ruin 2022
Płyta
„Concealment” brazylijskiego projektu Antimonument została wydana w połowie
zeszłego roku, ale na grudzień 22 Sentient Ruin przygotowało reedycję tego
materiału, wzbogacając go o dwa dodatkowe i wcześniej niepublikowane numery. Dobrze
się stało, gdyż będzie mogła się z nim zapoznać większa rzesza fanów muzyki
ekstremalnej, a naprawdę warto, bo to co zamieścili na swym krążku
Brazylijczycy przyciąga uwagę. Osiem zawartych tu utworów jest death metalem w
niebagatelnym ujęciu. Fundament śmierć metalowego grania został mocno
wzbogacony o różnorakie wpływy. Na „Concealment” pojawia się wiele elementów
zaczerpniętych z hardcore punk’a, noisu, industrialu czy nawet izolacjonizmu. Z
połączenia tych wszystkich części składowych powstało coś na kształt nowoczesnego
death metalu mocno okraszonego smołą, przez co wydźwięk tego materiału stał się
jeszcze bardziej niepokojący. Samo brzmienie gitar, będące efektem otwarcia
twórców na wspomniane gatunki, w kombinacji z charakterem riffów tworzy całkiem
wybuchową mieszankę, która przyjazną ludzkości nie jest. Nieprzychylne światu
akordy mkną w średnich i szybkich tempach, a wyraźnie słyszalna sekcja
rytmiczna skutecznie zagęszcza klimat. W strukturę kawałków muzycy wplatają
znaczną ilość upiornych, elektronicznych sprzężeń, które niekiedy wysuwają się
na pierwszy plan, aby kolejnym razem powrócić gdzieś w tle tej momentami
karkołomnej muzyki. Podobnie jak w warstwie dźwiękowej, gdzie spotyka się ze
sobą ciężkość death metalu, sludge’owa skoczność i industrialny chłód, takie
samo zróżnicowanie występuje w obecnych tu partiach wokalnych. Oprócz
zwyczajowych growli otrzymujemy również, przyprawiające o dreszcze szepty jak i
również po hardcorowemu, agresywne okrzyki. Jakby tego było mało od czasu do
czasu pojawiają się także nienawistne deklamacje, które swą zimną
beznamiętnością, przypominają nieco G.G.F.H. Mimo, że death metal w muzykowaniu
Antimonument dzierży palmę pierwszeństwa, to może ich ciągoty w stronę bardziej
elektronicznych aranżacji wezmą kiedyś górę. Jak na razie dali tylko tego
próbkę, zamieszczając na omawianej produkcji, jeden w pełni syntetyczny
kawałek, mianowicie chodzi o „Mirror”, w którym dark ambientowe formy mieszają
się z izolacjonistycznymi burdonami, a muzakowe momenty są nad wyraz słyszalne.
No cóż, jeśli interesuje kogoś oryginalna fuzja Carcass, Incantation, Swans i
Godflesh, w której da się również zauważyć troszkę Blasphemy oraz mroczność
drone’ów, to bierzcie bez wahania. Szkoda tylko, że na tym wznowieniu nie
pojawiła się przeróbka „Rite Of Darkness” Bathory, ale ciekawscy mogą ją w
sumie sprawdzić na poprzedniej wersji tego wydawnictwa.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz