czwartek, 22 grudnia 2022

Recenzja THOS ÆLLA „Sempiternal Mobocracies”

 

THOS ÆLLA

„Sempiternal Mobocracies”

I, Voidhanger Records 2022

Jeżeli ktoś jeszcze nie wie, to spieszę donieść, że Thos Ælla jest solowym projektem gitarzysty Father Befouled, Derrika Goulding’a, który występuje tu jako Ghoul. Nie wiem, czy gość poczuł się zmęczony gęstym napierdalaniem i postanowił pograć bardziej klimatycznie, czy też chciał pokazać, jakim wszechstronnym jest gitarzystą, czy też powód był jeszcze inny? Prawdę powiedziawszy mam na to wyjebane, ale faktem niezaprzeczalnym jest, że to właśnieten instrument, znaczy się wiosło, zdecydowanym ruchem ręki napędza twórczość Thos Ælla. Ambitnych, gitarowych koncepcji skręcających chwilami nawet w ekspresyjne, progresywne rozwiązania jest tu na morgi i hektary. Znajdziemy tu także dużo zimnego, melodyjnego, agresywnego Black/Death Metalowego riffowania zaprawionego naprawdę sporą ilością siarki i czarnego jadu. Zadziorne, Thrash Metalowe patenty także są w tej muzyce obecne, podobnie jak i elementy Melodic Death Metalu z domieszką tradycyjnego Heavy/Power. Solóweczki oczywiście dopieszczone niczym często używane, kakaowe oczko, a nielinearne, aczkolwiek chwytliwe i zadziorne, nierzadko wielowarstwowe linie melodyczne chwilami robią nieliche wrażenie. Pozostałe instrumenty są w zasadzie jedynie podkładem, niejako złem koniecznym, które jednak podkreśla wysokie umiejętności i  wyśmienity warsztat techniczny Ghoul’a. I w sumie dobrze, bo sterylne brzmienie automatu perkusyjnego drażni mnie przeokropnie (podobnie zresztą, jak i czyste wokale). Większość gitarowych fraz, z jakimi się tu spotkamy przypomina jako żywo dokonania szwedzkiego  Dawn, czy też Dissection. Tak, „Storm of the LightsBane” i „Slaughtersun (Crown of the Triarchy)” stanowią niewątpliwie pewien punkt odniesienia i są zarazem ogromnym źródłem inspiracji dla „Sempiternal…”. Swoje piętno odcisnęły tu także „Slaughter of the Soul”, czy „A Bloodred Path”, a i pewne pierwiastki oraz drobne nawiązania do „Far Away from the Sun”, „Forsaken”, „A Velvet Creation”, czy też „In the Forest of the Dreaming Death” także są tu dosyć wyraźnie słyszalne. Niewątpliwie zróżnicowany, bogaty technicznie i aranżacyjnie, pełen ciekawych rozwiązań to album, który wszystkim fanom technicznego, melodyjnego palcowania po gryfie sprawi z pewnością sporo radości. Ja jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to przerost formy nad treścią i do pewnego stopnia tylko zaspokojenie ego twórcy tego projektu. Czy tak jest rzeczywiście? Nie wiem. Najlepiej sami to oceńcie. Dla mnie, samo gitarowe wymiatanie, nie wiem jak doskonałe by nie było to zdecydowanie za mało. Tej płycie wg mnie brakuje po prostu serca, jest wyrachowana i beznamiętna, dlatego też po trzech odsłuchach lotem koszącym poleciała do kosza. Album wyśmienity technicznie, ale bez ducha.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz