Sadokunt
„Demo
2022”
Necroeucharist Productions 2022
O tym, że to jest wydawnictwo skierowane do mnie
wiedziałem jeszcze zanim włożyłem kasetkę do decka. Bo, po pierwsze, nazwa. No
kurwa, sam bym bardziej zmysłowej i romantycznej nie wymyślił. Po drugie,
chłopaki, a jest ich dwóch, pochodzą z dość egzotycznego nadal zakątka globu,
jakim niewątpliwie pozostają Gwatemala i Salwador. No i po trzecie, kaseta
wydana została w niezwykle męskim, bo różowym kolorze, z taką też kolorystyką
okładki ją zdobiącej. Mają wyjebane. Nic, tylko słuchać. Argumenty „za” zaczęły
wyrastać jak grzyby po deszczu gdy tylko wybrzmiały pierwsze nutki „Black
Emetic Curse”. Brzmienie. Stuprocentowo demówkowe, syf niemożebny. Beczki
chwilami zagłuszają ginące w tle akordy, by po chwili w ramach rewanżu struny
wyjechały na czoło z improwizowaną, albo pijacką, solówką. Bas dudni
jednostajnie na drugim planie a nad całością rozpościera się złowrogi wokal z
pięcioma kilogramami pogłosu. Materiał na „Demo 2022” jest króciutki, bo nie
przekraczający dziecięciu minut. I jest to dziesięć minut surowego black / death
metalu. Otwierający całość riff może nieco kojarzyć się z wczesnym Sarcofago, a
i w dalszej części kompozycje tego międzynarodowego komando są równie
chaotyczne, staro szkolnie brutalne i prymitywne. Bo finezji to wy tu nie
uświadczycie. Technicznie jest to poziom podstawówki. Sadokunt wyrzygują z
siebie muzyczną czarną, śmierdzącą maź, w sposób gwałtowny, niekontrolowany i
wyjątkowo niekulturalny. Melodie? A na chuj one komu? Kombinacje alpejskie?
Wypierdalać! To jest szalona, młodzieńcza twórczość, bez lizania się po
anusach. Nakurwianie w instrumenty dla Szatana z prawdziwą pasją, tak, jak to
się robiło ponad trzydzieści lat temu. Czym się panowie zatem, poza
pochodzenia, wyróżniają? Niespecjalnie. Chyba że szczerością, bo to, co tu
prezentują robią najwyraźniej dla siebie, i bynajmniej nie zyskają dzięki swoim
piosenkom większej ilości popleczników niż pomieści średniej wielkości ogrodowa
szopka na narzędzia. Nie oszukujmy się, to jest granie na poziomie trzeciej
ligi, a mimo to wciskam się do wspomnianej szopki i mocno zapieram nogami o
futrynę, co by mnie nie wypchli. „Demo 2022” to dźwięki od pojebów dla pojebów,
albo jak kto woli, od maniaków dla maniaków. Death / black o najwyższym
stężeniu prostoty i diabelstwa, będący wielkim Fuck Off dla pięknie uczesanych
trendów. Jak nie jesteście całym sercem w śmierdzącym siarką, kałem i
rzygowinami podziemiu, to się nawet do tej taśmy nie zbliżajcie. Bo nic tu po
was.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz