piątek, 16 grudnia 2022

Recenzja Sadokunt „Demo 2022”

 

Sadokunt

„Demo 2022”

Necroeucharist Productions 2022

O tym, że to jest wydawnictwo skierowane do mnie wiedziałem jeszcze zanim włożyłem kasetkę do decka. Bo, po pierwsze, nazwa. No kurwa, sam bym bardziej zmysłowej i romantycznej nie wymyślił. Po drugie, chłopaki, a jest ich dwóch, pochodzą z dość egzotycznego nadal zakątka globu, jakim niewątpliwie pozostają Gwatemala i Salwador. No i po trzecie, kaseta wydana została w niezwykle męskim, bo różowym kolorze, z taką też kolorystyką okładki ją zdobiącej. Mają wyjebane. Nic, tylko słuchać. Argumenty „za” zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu gdy tylko wybrzmiały pierwsze nutki „Black Emetic Curse”. Brzmienie. Stuprocentowo demówkowe, syf niemożebny. Beczki chwilami zagłuszają ginące w tle akordy, by po chwili w ramach rewanżu struny wyjechały na czoło z improwizowaną, albo pijacką, solówką. Bas dudni jednostajnie na drugim planie a nad całością rozpościera się złowrogi wokal z pięcioma kilogramami pogłosu. Materiał na „Demo 2022” jest króciutki, bo nie przekraczający dziecięciu minut. I jest to dziesięć minut surowego black / death metalu. Otwierający całość riff może nieco kojarzyć się z wczesnym Sarcofago, a i w dalszej części kompozycje tego międzynarodowego komando są równie chaotyczne, staro szkolnie brutalne i prymitywne. Bo finezji to wy tu nie uświadczycie. Technicznie jest to poziom podstawówki. Sadokunt wyrzygują z siebie muzyczną czarną, śmierdzącą maź, w sposób gwałtowny, niekontrolowany i wyjątkowo niekulturalny. Melodie? A na chuj one komu? Kombinacje alpejskie? Wypierdalać! To jest szalona, młodzieńcza twórczość, bez lizania się po anusach. Nakurwianie w instrumenty dla Szatana z prawdziwą pasją, tak, jak to się robiło ponad trzydzieści lat temu. Czym się panowie zatem, poza pochodzenia, wyróżniają? Niespecjalnie. Chyba że szczerością, bo to, co tu prezentują robią najwyraźniej dla siebie, i bynajmniej nie zyskają dzięki swoim piosenkom większej ilości popleczników niż pomieści średniej wielkości ogrodowa szopka na narzędzia. Nie oszukujmy się, to jest granie na poziomie trzeciej ligi, a mimo to wciskam się do wspomnianej szopki i mocno zapieram nogami o futrynę, co by mnie nie wypchli. „Demo 2022” to dźwięki od pojebów dla pojebów, albo jak kto woli, od maniaków dla maniaków. Death / black o najwyższym stężeniu prostoty i diabelstwa, będący wielkim Fuck Off dla pięknie uczesanych trendów. Jak nie jesteście całym sercem w śmierdzącym siarką, kałem i rzygowinami podziemiu, to się nawet do tej taśmy nie zbliżajcie. Bo nic tu po was.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz