niedziela, 18 grudnia 2022

Recenzja Black Spell „Season Of The Damned”

 

Black Spell

„Season Of The Damned”

Helter Skelter Productions / Regain Records 2022

Black Spell to po Demonio kolejni przedstawiciele psychodelicznego doom metalu z Włoch. Powstali w 2020 roku i właśnie z pomocą Helter Skelter i Regain wydają już swój trzeci album. To co będzie można na nim usłyszeć, to dziewięć numerów, będących wypadkową dobrze wszystkim znanego Electric Wizard i amerykańskiego Pentagram z domieszką Black Sabbath oczywiście. Jak na ten gatunek przystało ów włoski tercet zabiera nas na trzy kwadranse w szalony przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. W przeciwieństwie do ich kolegów z Demonio mniej tutaj halucynogenów, ale za sprawą heroinowej mgiełki, robi się trochę poważniej. Muzycy Black Spell stawiają raczej na ciężkość niż na „kwaśne” dźwięki. Używając ziarnistej gitary i sporo ważącej sekcji rytmicznej, tworzą toporne riffy, które suną sobie spokojnie w nieśpiesznym tempie. Już od pierwszych taktów atmosfera robi się duszna, powietrze zamienia się w oleistą ciecz i skutecznie odbiera nam oddech. Stajemy się senni. Umysł zawisa gdzieś między snem na jawie, a stanem hipnozy. Wokół nas tańczą ospale hipiski i hipisi o powykręcanych złem twarzach zapraszając na satanistyczną orgię. Wszystkiemu przygrywają Włosi, generując mozolne akordy, poprzecinane schizofrenicznymi solówkami i przesterowanymi zagrywkami. Ogólnie rzecz biorąc Black Spell na tym poletku Ameryki nie odkrywa. Całość jest odpowiednio zaprawiona narkotycznym klimatem, muzyka jest słoniowata, ocieka rytualnym seksem oraz buja wykwintnie. Co prawda przypadkowy słuchacz może poczuć się znużony „Sezonem Potępionych”, lecz przecież taka dusza stoner metalu. Ci, którzy lubią, będą zachwyceni, reszta niech sobie odpuści. Popieprzone czasy o twarzach La Vey’a i Mansona nie wszystkim muszą się podobać, ale niekiedy warto dać im szansę.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz