Black Spell
„Season Of The Damned”
Helter Skelter Productions / Regain Records 2022
Black
Spell to po Demonio kolejni przedstawiciele psychodelicznego doom metalu z
Włoch. Powstali w 2020 roku i właśnie z pomocą Helter Skelter i Regain wydają
już swój trzeci album. To co będzie można na nim usłyszeć, to dziewięć numerów,
będących wypadkową dobrze wszystkim znanego Electric Wizard i amerykańskiego
Pentagram z domieszką Black Sabbath oczywiście. Jak na ten gatunek przystało ów
włoski tercet zabiera nas na trzy kwadranse w szalony przełom lat
sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. W przeciwieństwie do ich kolegów z
Demonio mniej tutaj halucynogenów, ale za sprawą heroinowej mgiełki, robi się
trochę poważniej. Muzycy Black Spell stawiają raczej na ciężkość niż na
„kwaśne” dźwięki. Używając ziarnistej gitary i sporo ważącej sekcji rytmicznej,
tworzą toporne riffy, które suną sobie spokojnie w nieśpiesznym tempie. Już od
pierwszych taktów atmosfera robi się duszna, powietrze zamienia się w oleistą
ciecz i skutecznie odbiera nam oddech. Stajemy się senni. Umysł zawisa gdzieś
między snem na jawie, a stanem hipnozy. Wokół nas tańczą ospale hipiski i
hipisi o powykręcanych złem twarzach zapraszając na satanistyczną orgię.
Wszystkiemu przygrywają Włosi, generując mozolne akordy, poprzecinane
schizofrenicznymi solówkami i przesterowanymi zagrywkami. Ogólnie rzecz biorąc
Black Spell na tym poletku Ameryki nie odkrywa. Całość jest odpowiednio
zaprawiona narkotycznym klimatem, muzyka jest słoniowata, ocieka rytualnym
seksem oraz buja wykwintnie. Co prawda przypadkowy słuchacz może poczuć się
znużony „Sezonem Potępionych”, lecz przecież taka dusza stoner metalu. Ci,
którzy lubią, będą zachwyceni, reszta niech sobie odpuści. Popieprzone czasy o
twarzach La Vey’a i Mansona nie wszystkim muszą się podobać, ale niekiedy warto
dać im szansę.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz