czwartek, 15 grudnia 2022

Recenzja KINGDOM „Abusive Worship in the Chamber of Shame”

 

KINGDOM

„Abusive Worship in the Chamber of Shame”

Old Temple 2022


Wydana w tym roku przez Eryka z OldTemple płytka płockiego Kingdom, to już szósty ich album długogrający, a ja zachodzę w głowę, jak ci popaprańcy to robią, że po raz kolejny wydają album brutalny, totalnie mroczny i w chuj bluźnierczy, który rozpierdala bez dwóch zdań? No kurwa nie wiem, ale ja słuchając tego krążka, jestem ponownie na kolanach i czuję się nagi w ciemnościach. Niechybnie sam Szatan musi maczać w tym swe cuchnące siarką i czarnym nasieniem, owłosione paluchy. Innej opcji do chuja Wacława nie widzę i to nie dlatego, że od samego początku leżała mi twórczość Kingdom, ale dlatego, że to po prostu zajebista muza jest. Jak tu bowiem nie zakochać się w tych przeżartych na wskroś Śmiercią dźwiękach, które czerpią swe inspiracje zarówno z klasycznych, bluźnierczych produkcji Vital Remains, Morbid Angel, Sinister, Deicide, czy Luciferion, jak i z najlepszych, Diabelskich, polskich wymiocin (wczesne Christ Agony, Mastiphal i Pandemonim), a do tego posiadają jeszcze ostateczny, obrazoburczy szlif, który kojarzy mi się z kultem, zbudowanym (całkowicie zasłużenie zresztą) przez hordy pokroju Blasphemy i Beherit. No ja pierdolę, posłuchajcie tylko takiego „Demon Speed”, rozpierdalającego w cztery dupy „Bloody Revelation” i „Demonic Warfire”, czy otwierającego ten album „Obelżywy Kult” i wszystko będzie w pizdę jasne. A jeżeli nie, to przerzućcie się na Zenka Martyniuka, piosenkę biesiadną, lub inne melodie oazowe, które pozwolą Wam odnaleźć Jezusa i nie zawracajcie sobie i innym czterech liter potocznie zwanych dupą. „Abusive Worship in the Chamber of Shame” to nie jest bowiem płytka dla poszukujących ezoterycznych uniesień, czy tantrycznych doznań. Tu się w mordę napierdala ku chwale piekła i jego władców, a używa się w tym celu, siejących totalny rozpierdol beczek, rozrywającego na strzępy basu, gęstych, bestialskich riffów wspartych okazjonalnie chorymi, piłującymi solówkami, jak i mądrze zastosowanych, ołowianych, atonalnych akordów potęgujących silę uderzenia tych popapranych, gloryfikujących kostuchę dźwięków i demonicznych, złowieszczych growli, które sprawiają, że Rogaty w swym królestwie z radości używa kopyt niczym kastanietów i ochoczo tańczy flamenco. Chociaż ten rok był dosyć obfity w naprawdę doskonałe, śmiertelne płyty (zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami), to nasze Kingdom dojebało tak, że nie ma co zbierać. Jak dla mnie zdecydowanie jedna z najlepszych, Death Metalowych płyt Anno Bastardi 2022. Każdego, kto sądzi inaczej, gotowy jestem wyzwać na pojedynek na gołe klaty. Zanim jednak się na to zdecydujecie, zastanówcie się kilka razy, gdyż klata u mnie słusznych rozmiarów, a poza tym owłosiona i w bojach zaprawiona. Wracając jednak do sedna sprawy, „Abusive Worship…”, to kolejna, wyśmienita pozycja w dyskografii Kingdom i mam nadzieję, graniczącą z pewnością, że prędzej wieloryb przejdzie przez ucho igielne, niż ten hord nagra słabą płytę. I wszystko w temacie.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz