piątek, 23 grudnia 2022

Recenzja Hell's Coronation / Dead Dog’s Howl “The Cult of Cellar”

 

Hell's Coronation / Dead Dog’s Howl

“The Cult of Cellar”

Under the Sign of Garazel 2022

Prawie rok po kasetowej premierze Kultu Piwnicy, materiał ten doczekał się w końcu edycji winylowej. Część z was zapewne miała już okazję zapoznać się z tymi nagraniami, a kto cierpliwie czekał na wosk, teraz ma szansę swoją kolekcję uzupełnić. Wydawnictwo to zawiera trzy kompozycje. Pierwsza z nich to utwór Hell’s Coronation, mogący tak naprawdę spokojnie wchodzić w skład dowolnie wybranego z ostatnich tytułów w dyskografii zespołu. Bynajmniej nie brzmi on jak odrzut z którejkolwiek sesji nagraniowej, wręcz przeciwnie. Moim zdaniem to jeden z lepszych wałków, jakie gdańszczanie zarejestrowali. I totalnie w ich stylu. Czyli posępny black metal na starą modłę, do jakiego Hell’s Coronation zdążyli nas przyzwyczaić. Cechujący się powolnymi akordami, podkreślanymi pogrzebowym klawiszowym tłem, oszczędnym, lecz stanowiącym znaczący i niezbędny element całości. Atmosfera „Diabolical Venom” jest gęsta, a wplatana weń melodia buja i niesie w stanie lewitacji prosto do bram piekła. Do tego tradycyjny, szorstki wokal, wyśpiewujący swoje zaklęcia w podobnym do samej muzyki niespiesznym tempie. Ponadto nienaganne brzmienie, dokładnie takie, jakim tego typu black metal powinien się charakteryzować. Co tu dużo gadać, u każdego oddanego maniaka zespołu ten numer na półce znaleźć się musi. Na rewersie mamy Dead Dog’s Howl. Ten twór zjebałem już dwukrotnie, ale jak to się mówi, do trzech razy sztuka… Mamy tu po raz kolejny upust w stylu improwizacji, tudzież nieudolności muzycznej, z wyraźnie wysuniętym do przodu basem i charkoczącym niczym nieszczęśnik, któremu podrzyna się gardło, wokalem, z elementami jęków w utworze drugim. Otwierający stronę B „Seven Whorish Mothers” to numer nieco transowy, z zapętlonym motywem basowym, przerywanym dopiero po dłuższej chwili. Potem jednak następuje, charakterystyczny dla wcześniejszych spustów zespołu,  happeningu ciąg dalszy. Happeningu mocno chaotycznego, często banalnego, tradycyjnie budowanego na rzężącym z przodu czterostrunowcu i wspomnianej ekspresji wokalnej. Nie wiem, czy gitary schowane są tutaj by ukryć mizerne umiejętności muzyków (no bo sorry, nawet szarpanie rzeczonych strun grubych, co filozofią wielką nie jest, zdaje mi się chwilami nierówne), ale według mnie brak wyrazistości tego instrumentu nie czyni od razu z Dead Dog’s Howl drugiej Necromantii. Beczki też są mocno wycofane, albo raczej zagłuszone. Staram się z całych sił, i może jakiś minimalny postęp w twórczości tego duetu zauważam, lecz przy takim tempie rozwoju miną lata świetlne zanim wydadzą coś, czego posłucham z przyjemnością. A może to kwestia długości tego materiału, który po prostu nie zdążył mnie zmęczyć? Reasumując jednak, uważam, że warto jednak sięgnąć po „The Cult of Cellar” i wysupłać kilka złociszy, choćby dla kawałka Hell’s Coronation. A przy okazji zyskacie wydawnictwo, które adeptom muzyki będziecie mogli przedstawić jako pierwszorzędny przykład jak się powinno, a jak nie powinno grać czarnego metalu.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz