piątek, 30 grudnia 2022

Recenzja Satanic Warmaster „Aamongandr”

 

Satanic Warmaster

„Aamongandr”

Werewolf Rec. 2022

Satanic Warmaster, albo raczej człowieka odpowiadającego za całokształt tego jednoosobowego hordu, przedstawiać chyba nikomu nie trzeba. Bo jeśli ktoś czyta te słowa i nie wie kim, jest Lauri Penttilä, to serdecznie zapraszam do wyjścia. Bez zbędnego wstępu zatem, krótko i na temat. Rzeczony twór przez ponad dwadzieścia lat doczekał się od chuja wydawnictw, a „Asmongandr” stanowi szóste pełnowymiarowe. Nie wiem, co można by napisać o Satanic Warmaster, by nie zabrzmiało to banalnie. Wiadomo, że jeśli ta nazwa pojawia się w konwersacjach, to na myśl przyjść może jedynie stuprocentowy black metal z połowy lat dziewięćdziesiątych. I chłop, niczym koń z klapkami na oczach, uparcie idzie obraną dawno temu ścieżką, nie bacząc na czyhające po drodze niebezpieczeństwa czy kuszące wdziękami przydrożne kurtyzany. Gra swoje, bez oglądania się na mijający czas czy panujące obecnie trendy. No, może ociupinkę w porównaniu do poprzednich pełniaków wygładził brzmienie, które mimo to jest na tych nagraniach kwintesencją starej szkoły. Co do samych kompozycji, to otrzymujemy tu miód na uszy. Wzorcową mieszankę biczujących uszy akordów, pełnych goryczy melodii i gitarowych harmonii płynących zazwyczaj w żwawym tempie. Z muzyki tej uderza totalny ziąb, a zdobiące ją klawiszowe dodatki w tle jedynie ową srogość uwypuklają. Umiejętnością komponowania wspomnianych przed chwilą, trujących swoją mocą, melodii Satanic Warmaster dorównywać mogą chyba nawet wczesnemu Dissection. Choć w tym przypadku porównania do innych nazw mijają się nieco z celem, bo Fin przez lata stał się marką samą w sobie. Owszem, można w jego kompozycjach usłyszeć dość wyraźne odnośniki do wcześniejszych klasyków, jak choćby w wieńczącym płytę „Barbas X Aamon”, gdzie mocno wali Burzum, ale są to na tyle oryginalnie przekute inspiracje, że posądzanie kolesia o celowe zapożyczenia byłoby bluźnierstwem. Miało być jednak krótko. Zatem podsumuję jednym zdaniem. Satanic Warmaster nagrał album mogący równie dobrze ukazać się trzydzieści lat temu, z zachowaniem wszelkich panujących w tamtych czasach reguł, będący jednym z jaśniejszych punktów na czarnej mapie roku dwudziestego drugiego. I tyle.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz