niedziela, 1 stycznia 2023

Recenzja Thornspawn / Maledictvs Split

 

Thornspawn / Maledictvs

Split (CD)

Werewolf Records 2023

Nic dziwnego, że te dwie kapele pojawiają się razem na kolejnym splicie, bo wiadomo przecież nie od dziś, że są one sobie bardzo bliskie. Dzieje się tak za sprawą dwóch osób, które łączą te dwa zespoły. Chodzi mianowicie o założycielkę Maledictvs, zwącą się Hella oraz o odpowiedzialnego za powstanie Thornspawn Blackthorn’a. Dwa pierwsze kawałki Thornspawn zostały już opublikowane w 2021 na składance, którą te dwa bandy również współdzieliły, a był to materiał wydany tylko na kasecie „Guided By Vengeance & Bloodlust”. Rzecz ma się podobnie w przypadku Maledictvs. Obydwa składy dodały tutaj po dwa nowe nagrania, a Werewolf Records wtłoczył je na CD i o to mamy nową wersję starego splitu. Zaczyna projekt z Teksasu. Ich wersja black metalu jak na USA jest całkiem niezła. Szybkie tempo, zdecydowane riffy, które pozbawione wyraźnych melodii tną powietrze niczym sople wystrzeliwane z karabinu maszynowego. Ostrym jak brzytwa gitarom towarzyszy bardzo dobrze słyszalna sekcja rytmiczna. Bas Hell’i brzmi nieźle. Blackthorn katując swoje struny głosowe również daje radę. Na uwagę zasługuje tutaj trzeci numer „Entangled In Disobedience, With The Desires Of Beasts”, który pobrzmiewa delikatnie „czwórką” Darkthrone. Gdy kończą Amerykanie, taniec zaczyna pani ze słynnego Juarez. Zaskakująco po norwesku poczynają sobie Meksykanie. Jednostajne riffy, przechodzące momentami w krótkie tremolo, hipnotyzują przednio. Kompozytor starannie odrobił lekcję i tworzy naprawdę ciekawego bleczura. Nie wiem, jak mieszkając w kraju, gdzie zamiast polityków rządzą kartele, można osiągnąć taki chłód. Poważne potraktowanie fundamentów tego typu grania, zaowocowało nienawistnym i na wskroś przesyconym złem black metalem. Znowu zainteresowanie zwraca trzeci „Incarnate Of Tyrants”, którym cyklicznie powracające tremolo, przywołuje skojarzenia z tymi co rozniecili niegdyś ogień na północnym niebie. Ostatni to cover Hellhammer „Horus / Agressor”, ale specjalnie to wykonanie niczym się nie wyróżnia. Miły to dla ucha split. Solidna dawka black metalu dla miłośników owego.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz