wtorek, 17 stycznia 2023

Recenzja Ohyda „W Imieniu Bestii”

 

Ohyda

„W Imieniu Bestii”

Wolfspell Rec. 2022

Tak, jak mnie zapewniał jakiś czas temu Necheshetrion, Ohyda okazała się nie być jedynie jednorazowym wybrykiem i właśnie powraca z drugą produkcją. Nie jest to jeszcze co prawda duży album, choć otrzymując dwadzieścia cztery minuty muzyki zamkniętej w czterech rozdziałach, też nie ma na co narzekać. O tym, kto, z kim i po co, wspominałem już przy recenzji debiutanckiej EP-ki „Ohyda Spustoszenia”, więc teraz od razu do rzeczy. Dokładnie tak, jak Ohyda, bo tu o żadnych podchodach czy robieniu do siebie słodkich oczu nie ma mowy. Wciskamy „play” i dostajemy w mordę brudną szmatą, którą babcia Alina właśnie wymyła dwie klatki schodowe, ani razu nie zmieniając wody w wiadrze. Black metal, proszę państwa. Te dwa słowa niech stanowią definicję zawartości „W Imieniu Bestii”. Zresztą patrząc na okładki obu wydawnictw zespołu wszystko jest jasne od początku. Jest w chuj surowo, odrażająco, no kurwa, ohydnie. Akordy rodem z drugiej północnej fali w najprymitywniejszym wydaniu, bez szukania nowych środków wyrazu czy udawania oryginalności. Chwilami całość muśnie delikatnie klawisz, choć efekt upiększający dodaje on podobny, jak przy malowaniu świńskiego ryja szminką. Zrzucaliście kiedyś babci kartofle na zimę przez okienko? To powinniście wiedzieć, jak tutaj chodzą beczki. Blachy brzęczą głośno i monotonnie a opętańcze wokale unoszące się nad muzyką to kwintesencja gatunku. Pełne jadu, zepsucia i bluźnierstwa. Chłopakom nie robi różnicy, czy zagrają w średnim tempie, czy zwolnią w zamykającym całość „W Niewoli Wilczych Pragnień”. Ich piosenki na radiową top listę na pewno nie mają szans. Ba! One nawet nie trafią do tych, którzy blackmetalowcami są jedynie z nazwy i przed koncertem prasują koszulki i polerują pentagramy. Ohyda, tak samo jak Zmora, Morbid Winds, Goathrone czy inne projekty muzyków wchodzących w jej skład, to muzyka niszy. Większość się od niej odbije, bo jest zbyt brzydka. Jej piękno natomiast dostrzegą ci,  którym black metal płynie w żyłach a pierwotną ideę gatunku wytatuowaną mają na sercu. No to chyba wszystko jasne…

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz