GAROTA
„Czarne
Wizje”
Godz
Ov War Productions 2022
„Wizje
chodźcie do mnie blisko, najbliżej, zostańcie w mojej głowie, najdziksze sny.
Oto jest Wasza scena, reflektor niżej, korowód moich
marzeń wiruje, lśni”. Jeżeli śpiewający ten utwór (dla niewtajemniczonych to
„Noc Komety” z repertuaru Budki Suflera) Felicjan Andrzejczak miał na myśli
wizje, jakie na swym debiutanckim albumie będzie roztaczać bez mała cztery
dekady później szczecińska Garota (a dodajmy, że to „Czarne Wizje”), to ja się
kurwa podpisuję pod tym wszystkimi czterema kopytami. Panowie ci stworzyli
bowiem album, który poniewiera okrutnie i nie bierze jeńców. Garota nie robi
jednak nic nowego, czy broń mnie Panie Szatanie odkrywczego. Muzyka tego trio,
to zatopiony w klasycznej czerni, korzenny, diabelski Thrash Metal, który bez
wątpienia narodził się przy udziale i akceptacji mocy piekielnych. Zespół
postawił tu wszystko na tradycyjną prostotę (nie mylić z prostactwem) i
stworzył w chuj wściekły, agresywny, dziki album przeplatany bluźnierstwem i Black
Metalową przemocą. Płytkę tę oparto więc na siarczyście napierdalających
beczkach, rozrywającym, siejącym chropowaty rozpierdol basie, surowych, jadowitych,
niszczących riffach i plugawych, szyderczych wokalizach, pod niebiosa „wychwalających”
dzieło boże. Nieubłagany i bezlitosny to album, a dźwięki na nim zawarte nie
pozostawiają złudzeń, ni wątpliwości, że horda ta opowiada się po ciemnej
stronie mocy, o czym najlepiej świadczą takie petardy, jak choćby „Czarne Wizje
Pełne Krwi”, „Płomień Przykrywa Niebo”, czy „Oczy Golgoty”. Zresztą, o czym my
tu kurwa rozprawiamy, cały ten materiał, to stworzona na pohybel
chrześcijaństwu gloryfikacja Zła, Śmierci, Szatana i wszystkich jego kolegów
bliższych i dalszych. Miejcie jednak świadomość, że to płyta trzewna, która nie
pozostawia miejsca na dowolną interpretację i zarazem oddziela mężczyzn od
chłopców. Jak dla mnie, to w pizdu miażdżący album i kolejna niszcząca pozycja
w katalogu Godz Ov War (kurwa, spod którego kamienia Grzegorz wykopuje te
zespoły?).Mam nadzieję, że za niedługi czas usłyszymy kontynuację „Czarnych
Wizji”, która pozamiata równie konkretnie, jak tegoroczny krążek. No i z grubsza, to byłoby na tyle, a
to, co pominąłem, niech wjebią motyle.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz