czwartek, 12 stycznia 2023

Recenzja Cult of Eibon / Ceremonial Torture “Necronomical Mirror Divination”

 

Cult of Eibon / Ceremonial Torture

“Necronomical Mirror Divination”

Iron Bonehead 2022

Nie będę ukrywał, że Cult of Eibon to jeden z moich ulubionych kontynuatorów tradycji greckiego grania z początków lat dziewięćdziesiątych. Zresztą moje peany płynące w ich kierunku można było tu przeczytać już chyba dwukrotnie. No to mam okazję pochwalić po raz trzeci. Tym razem Grecy dzielą split z fińskim Ceremonial Torture, co owocuje łącznie nieco ponad półgodzinną ucztą. Pierwsza połowa tego wydawnictwa to rzeczony Kult. Bez zmieniania trajektorii lotu, panowie podążają ścieżką mocno onegdaj wytartą, aczkolwiek nieco już dziś zapomnianą, uczęszczaną przez nielicznych.  Doprawdy mało jest młodych zespołów, które tak fantastycznie oddają klimat pierwszych albumów Rotting Christ, Thou Art Lord czy Necromantia. Te charakterystyczne harmonie, typowy wokal, raz rzężący, raz recytujący wersety w jakże sentymentalnym stylu, te płynące w tle klawisze… Klimat śródziemnomorski pełną gębą. Że zero w tym oryginalności? No właśnie mi robi to najbardziej. Nie zrozumcie mnie źle. Tu nie ma metody kopiuj/wklej, bo duet świetnie radzi sobie z własnym interpretowaniem klasycznych nagrań, jednocześnie nie wychyla się z debilnymi pomysłami na urozmaicanie starego, poczciwego stylu bombkami choinkowymi. Te trzynaście minut to czystej krwi naturalny, szczery i naprawdę zajebiście zagrany grecki black metal, przypominający, że nie tylko Norwegią lata rozkwitu drugiej fali stały. Przechodzimy następnie na północ. Wita nas nie jedno, a dwa następujące po sobie introsy. Hmmm, dziwny zabieg ale OK. Tym bardziej, że oba są całkiem tajemnicze. Może facet nie potrafił się zdecydować.  O dziwno następujące po nich dwie kompozycje właściwe to wcale nie typowy, mroźny i melodyjny na charakterystyczną nutę perkele black metal. Nie miałem wcześniej styczności z tym projektem, ale muszę stwierdzić, że jest to bardzo ciekawa mieszanka. Bo brzmienie zdecydowanie bardziej kieruje nas ku piwnicy, podczas gdy same kompozycje mocno zahaczają właśnie o południe kontynentu, choćby dzięki mocno uwypuklonej roli gitary basowej. Jednocześnie mieszane są dość obficie z wybuchami agresji o sile północnego blizzardu. Nastrój utworów Ceremonial Torture dość często się zmienia, jakby przeplatały się ze sobą dwa prądy morskie. Tworzy to połączenie nader ciekawe i, przyznam, że dość oryginalne. Ciężko bowiem wskazać palcem główne inspiracje pana Goatprayer Doom Predictor’a. Nie da się też zaprzeczyć, że jego muzyka jest „jakaś”, i to „jakaś” na zdecydowanie wyższym niż średnia przeciętna poziomie. Fantastyczną rolę odgrywają na tych nagraniach chaotyczne klawisze, dodając do wysmażonej przez Fina potrawy nieco spontanu. Po raz kolejny potwierdza się zatem reguła, iż dzięki splitom można znaleźć niezły zespół, który normalnie zatonąłby w planktonie. Summa summarum, obie połówki tego wydawnictwa to nagrania zasługujące na uwagę. Jedna poniekąd oczywista, druga zaskakująca. Ja łykam obie bez marudzenia.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz