Cult of Eibon / Ceremonial
Torture
“Necronomical Mirror
Divination”
Iron Bonehead 2022
Nie będę ukrywał, że Cult of Eibon to jeden z moich
ulubionych kontynuatorów tradycji greckiego grania z początków lat
dziewięćdziesiątych. Zresztą moje peany płynące w ich kierunku można było tu
przeczytać już chyba dwukrotnie. No to mam okazję pochwalić po raz trzeci. Tym
razem Grecy dzielą split z fińskim Ceremonial Torture, co owocuje łącznie nieco
ponad półgodzinną ucztą. Pierwsza połowa tego wydawnictwa to rzeczony Kult. Bez
zmieniania trajektorii lotu, panowie podążają ścieżką mocno onegdaj wytartą,
aczkolwiek nieco już dziś zapomnianą, uczęszczaną przez nielicznych. Doprawdy mało jest młodych zespołów, które
tak fantastycznie oddają klimat pierwszych albumów Rotting Christ, Thou Art
Lord czy Necromantia. Te charakterystyczne harmonie, typowy wokal, raz rzężący,
raz recytujący wersety w jakże sentymentalnym stylu, te płynące w tle klawisze…
Klimat śródziemnomorski pełną gębą. Że zero w tym oryginalności? No właśnie mi
robi to najbardziej. Nie zrozumcie mnie źle. Tu nie ma metody kopiuj/wklej, bo
duet świetnie radzi sobie z własnym interpretowaniem klasycznych nagrań,
jednocześnie nie wychyla się z debilnymi pomysłami na urozmaicanie starego,
poczciwego stylu bombkami choinkowymi. Te trzynaście minut to czystej krwi
naturalny, szczery i naprawdę zajebiście zagrany grecki black metal,
przypominający, że nie tylko Norwegią lata rozkwitu drugiej fali stały. Przechodzimy
następnie na północ. Wita nas nie jedno, a dwa następujące po sobie introsy.
Hmmm, dziwny zabieg ale OK. Tym bardziej, że oba są całkiem tajemnicze. Może
facet nie potrafił się zdecydować. O
dziwno następujące po nich dwie kompozycje właściwe to wcale nie typowy, mroźny
i melodyjny na charakterystyczną nutę perkele black metal. Nie miałem wcześniej
styczności z tym projektem, ale muszę stwierdzić, że jest to bardzo ciekawa
mieszanka. Bo brzmienie zdecydowanie bardziej kieruje nas ku piwnicy, podczas
gdy same kompozycje mocno zahaczają właśnie o południe kontynentu, choćby
dzięki mocno uwypuklonej roli gitary basowej. Jednocześnie mieszane są dość
obficie z wybuchami agresji o sile północnego blizzardu. Nastrój utworów
Ceremonial Torture dość często się zmienia, jakby przeplatały się ze sobą dwa
prądy morskie. Tworzy to połączenie nader ciekawe i, przyznam, że dość
oryginalne. Ciężko bowiem wskazać palcem główne inspiracje pana Goatprayer Doom
Predictor’a. Nie da się też zaprzeczyć, że jego muzyka jest „jakaś”, i to „jakaś”
na zdecydowanie wyższym niż średnia przeciętna poziomie. Fantastyczną rolę
odgrywają na tych nagraniach chaotyczne klawisze, dodając do wysmażonej przez
Fina potrawy nieco spontanu. Po raz kolejny potwierdza się zatem reguła, iż
dzięki splitom można znaleźć niezły zespół, który normalnie zatonąłby w planktonie.
Summa summarum, obie połówki tego wydawnictwa to nagrania zasługujące na uwagę.
Jedna poniekąd oczywista, druga zaskakująca. Ja łykam obie bez marudzenia.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz