środa, 4 stycznia 2023

Recenzja Bad Manor „The Haunting”

 

Bad Manor

„The Haunting”

Labyrinth Tower 2023

Dziś będzie o duchach i krwiopijcach zza oceanu. Zarówno bowiem nazwa zespołu, jak i tytuł ich debiutanckiego longa nawiązują do starego domu w którym straszy. I  trzeba przyznać, że oba te elementy są w tym przypadku bardzo adekwatne do zawartości muzycznej „The Haunting”. Bo że Amerykanie w black metal zazwyczaj nie umiom, to fakt stary jak historia gatunku. Ci partykularni, dodatkowo zgłębiają tematy wampirystyczne, które zawsze wywoływały u mnie lekki uśmieszek politowania. Mając zatem wyłożone dwie najważniejsze składowe na stół, nietrudno się domyśleć muzycznej wartości owego wydawnictwa. No jasne, że jest to kupa. Albo kupa śmiechu, jak kto woli. Po pierwsze, zabawne są wokale. Jeszcze te skrzeczące ujdą, bo niczym się w sumie nie wyróżniają z szarego tłumu. Ale już wszelkiego rodzaju jęki, stęki czy zakrzyki naprawdę potrafią wywołać szczery uśmiech rozbawienia na twarzy. To, co robi Dani Filth, to przy tym mały pikuś. Brzmienie… Uwielbiam garaż, ja go, kurwa, kocham. Ale nie taki. To, że instrumenty momentami się zagłuszają, to jedno. Furkocząca perka też jest jeszcze do przeżycia, stanowiąc w sumie najsilniejszy punkt programu. Megairytujący jest jednak efekt nałożony na wiosła. Wiecie, coś w rodzaju stonerowego dysonansu. Pasuje to tutaj jak kuchenny taboret do Wersalu. Sprawa trzecia, która jeszcze mogłaby materiał ten częściowo wybronić, to aranże. Nie powiem, że jest to jednolita papka i ściana dźwięku, wręcz przeciwnie. Panowie starają się dodawać smaczku swoim utworom za pomocą transylwańskich klawiszy, elementów bezgitarowych (wiecie, taki drum’n’bass haha!) czy bardzo nieudolnej teatralności, improwizacji na poziomie Dead Dog’s Howl. Wychodzi im z tego jednak kogel-mogel z białek. Muzyka nudna, według mnie kompletnie nijaka, bardziej wkurwiająca niż intrygująca. Mogąca, do czego piłem na wstępie, straszyć każdego szanującego się maniaka prawdziwego black metalu po nocach. Jeżeli panowie chcieli uzyskać taki właśnie efekt, to godzien jestem podziwu. Ja jednak, budząc się z tego koszmaru, pochichram chwilkę, przewracam się na drugi bok i kontynuuję wkurwianie starej donośnym chrapaniem. Darujcie sobie ten materiał. Naprawdę szkoda waszego czasu. Chyba, że ktoś wyznaje zasadę, że im coś bardziej chujowe, tym lepsze, bo można potem poszpanować w towarzystwie nic nieznaczącymi, nikomu nieznanymi nazwami, bo jestem trve andęgrand i zabłysnę. To wtedy proszę się częstować.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz