„Neurotopia”
Seeing Red Records 2022
Minęły
dwa lata i ponownie spotykam na swej drodze Fałszywych Bogów ze Stanów. Pod
koniec lipca tego roku wypuścili oni bowiem swój drugi album długogrający,
który zatytułowali „Neurotopia”. Z tego, co pamiętam ich pierwsza, pełna
produkcja nie sprawiła, że osrałem się ze szczęścia, ale także nie wywołała u
mnie odruchów wymiotnych, jednym słowem była jak dla mnie przeciętna, choć
konkretnego ciężaru nie można było jej odmówić. Jak zatem prezentuje się album
numer dwa w dorobku False Gods? Moim zdaniem lepiej, zdecydowanie lepiej. Nadal
oczywiście obcujemy z wagą ciężką, czyli śluzowatym, ziarnistym Sludge/Doom
Metalem zalatującym organiczną zgnilizną, ale najnowsza produkcja zespołu jest
zdecydowanie bardziej masywna, zwarta i jednorodna. Gniotą chłopaki naprawdę
solidnie. Zwłaszcza brudne, muliste, Doom Metalowe walce pokryte cuchnącym
nalotem rozkładu robią wrażenie i potrafią przeorać, aż miło. Większa część tej
płyty skupiona jest wokół potężnych, mięsistych riffów i złowieszczych akordów,
co mi bardzo pasuje, gdyż nielicho wgniatają one w glebę. Oczywiście beczki,
jak i grubo ciosany, chropowaty, zwalisty bas także robią robotę i poniewierają
rzetelnie i z gruntowną znajomością tematu, podobnie zresztą jak emocjonalne
wokale, z których wylewaj się cierpienie, żółć i soki trawienne. Pojawiają się
na tym wydawnictwie także agresywne, oparte na korzennym HC/Punku wałki, które
co prawda już mi tak nie leżą, ale nie można odmówić im intensywności, siły i
charyzmy, a poza tym posiadają one w sobie spory ładunek nihilistycznych
wibracji, więc są do przyjęcia i trzeba przyznać, że dosyć udanie wplatają się
w całokształt tej płyty. Wyśmienitego, neurotycznego klimatu nadają za to tej
produkcji zakwaszone, psychodeliczne akcenty, jak i odrobina lekko
progresywnych tekstur dźwiękowych meandrujących pomiędzy głównymi składowymi
tego krążka. To w dużej mierze dzięki nim „Neurotopia” posiada taką siłę
oddziaływania i tak skutecznie potrafi przejechać się po psychice słuchacza.
To, co słyszymy na tym krążku, niewątpliwie przypadnie do gustu fanom
twórczości Eyehategod, Crowbar, Fistula, czy też naszego Parh’a, ale i
miłośnicy dźwięków rzeźbionych przez Mastodon, jak i Neurosis także powinni się
w tym odnaleźć.Dobra, przyszła już pora na Telesfora, a więc czas powoli kończyć przewód
tyczący się tego krążka. Tak więc drugi album długogrający False Gods nie
sprawił, że stałem się nagle ich stronnikiem, ale to naprawdę dobra płytka
zawierająca gęstą, zaplutą i szpetną muzę. W sam raz dla wszystkich Sludge
Metalowych flejtuchów i zwolenników wszelakiej ohydy. Kto nie wierzy, niechaj
posłucha.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz