PATRISTIC
„Apologetica” (Ep)
Pulverised Records 2022
Patristic,
to świeży twór na metalowej scenie, jednak świeżakami w żadnym razie nie są
muzycy tworzący ów projekt.Duet ten stworzyli bowiem panowie, którzy swe lepkie
od krwi paliczki maczali w Hideous Divinity, SVNTH, Bedsore, a niegdyś także w
Hour of Penance. No i tych dwóch jegomości umyśliło sobie, że będą napierdalać
bezlitosny, bluźnierczy Black/Death Metal i kurwa, powiadam Wam, swój zamysł
zrealizowali w 666 %. Debiutancki materiał zespołu to bowiem trzy wałki
gęstego, sowicie oblanego czernią Metalu Śmierci, który niszczy bez
wątpliwości, dylematów, czy wyrzutów sumienia. Nakurw jest tu zaiste wyborny,
ale także wyrafinowany technicznie, co biorąc pod uwagę zebrane na przestrzeni
lat doświadczenia tworzących tę grupę person, dziwić nie powinno. Tak więc
praktycznie od samego początku obcujemy tu z zawiesiście napierdalającymi,
pokręconymi nielicho beczkami i smoliście szyjącym, precyzyjnym basem o niemal
matematycznych liniach. Struktury rytmiczne są na tym
wydawnictwie naprawdę solidnie popaprane, ale zarazem ich siłę rażenia można
porównać do schodzącej w dół, śmiercionośnej, śnieżnej lawiny. Wiosła
zawierające spore pokłady żrącego jadu rzeźbią brutalne, poniewierające w chuj
riffy uzupełniane dysonansowymi uderzeniami, chorymi, atonalnymi akordami i
surowymi, diabelskimi fakturami dźwiękowymi o posmaku siarki. Wokale natomiast,
to bluźniercze szaleństwo w swej najczystszej postaci. Mimo że „Apologetica” to
bezkompromisowa rozpierducha przecudnej urody, to jednak mam do tego materiału
pewne zastrzeżenia, żeby nie było przesadnie słodko. Chwilami, przy całym swym,
niezaprzeczalnym bestialstwie jest on nieco zbyt syntetyczny. Jak na mój gust
przydałoby się mu więcej organicznego mięcha, mocniej zalatującego zepsuciem,
co przełożyłoby się w prostej linii na jeszcze większe właściwości niszczące
tego krążka (choć i bez tego są one niesamowite). Słychać w tych piosenkach
pewne odniesienia do młodzieżowej twórczości Behemoth, Aosoth i Deathspell
Omega, czy pewne niejasne nawiązania do Ulcerate, lub Altarage, jednak nikt nie
zniża się tu do taniego naśladownictwa, a inspiracje same w sobie nie są niczym
złym, zwłaszcza jeżeli tak, jak w przypadku Patristic są tylko pewnego rodzaju
wyznacznikiem muzyki posiadającej swój charakter oraz indywidualny szlif. Warto
wg mnie obserwować poczynania tego projektu, bo tworzą miły Rogatemu, soczysty
napierdol. Niewątpliwie wiele, o ile nie wszystko wyjaśni się, gdy panowie
wyplują ze swych trzewi jakiś dłuższy wymiot. Jak na razie jednak jest bardziej
niż obiecująco.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz