SACRILEGA
„The
Arcana Spear”
Blood
Harvest 2022
Sacrilega
to najnowsze przedsięwzięcie pewnego chorego maniaka, który brutalnie i z
premedytacją zarżnął już niejeden zestaw perkusyjny. Mowa o Panu „P.”, znanym szerzej
z Rites Of Thy Degringolade, Weapon, Sacramentary Abolishment, Witchblade, czy
Ouroboros. Dołączyli do niego równie zacni grajkowie, oboje przedstawiający się
jako „A.”, którzy napierdalali m.in. w Invocation War i Impure Consecration. W
ten oto sposób zespół ten nabrał ostatecznego kształtu i wyruszył w swą
bluźnierczą krucjatę, której efektem jest ich pierwszy pełniak wydany pod
sztandarami Blood Harvest. Całkiem niezłe i konkretne to mielenie, trzeba
przyznać, choć miednica mi ze szczęścia nie pękła podczas kontaktu z tą płytką.
Obcujemy tu zatem z siarczystym, jadowitym Black/Death Metalem, który
powleczony jest osadami z surowego, diabelskiego Thrash Metalu. Napierdol jest
na tej produkcji zaprawdę niewąski, a składają się na niego precyzyjne, okrutne,
siejące zniszczenie bębny, które nie stronią jednak chwilami od
niekonwencjonalnych rozwiązań, druzgocące, równie dalekie od szablonów linie
cierpkiego basu, bestialsko kreatywne, szyjące soczyście wiosła, piekielnie
zjadliwe solówki i nieustępliwe, przepojone agresją partie wokalne. Dość sporo
tu nawiązań do klasycznego ekstremizmu z przełomu lat 80-tych i 90-tych, więc
wypływa z tych dźwięków dużo żrącej żółci, a nad całym materiałem niechybnie
roztoczył patronat Rogaty i jego pobratymcy. „The Arcane Spear” to także
diaboliczna, obskurna, apokaliptyczna
atmosfera, którą do spółki z tym barbarzyńskim wymiotem tworzą ciekawie
użyte, chore, atonalne akordy i odrobina mrocznego parapetu. Swoje dokładają
także zaakcentowane delikatnie, nieco bardziej melodyjne, złowrogie, naznaczone
chaosem, nienawistne pasaże zastosowane z należytym umiarem. Brzmienie jest
takie, jakie powinno być przy tak bezkompromisowych strukturach, jakie się tu
znajdują. Dźwięk jest zatem surowy, szorstki i zalatuje wyziewami z diabelskiej
dupy, ale zarazem zaskakuje gęstością i smolistym szlifem. A byłoby pod tym
względem jeszcze lepiej, gdyby nie sterylna, wyjałowiona produkcja beczek. Ten
element zdecydowanie mi nie pasuje i m.in.
dlatego nie mogę w pełni cieszyć się tą płytką. Myślę, że gdyby gary
posiadały organiczny ciężar i nieco więcej mięcha, to ten krążek spuszczałby
wjeby podobne do „Hammer of Gods”, a tak jest jedynie solidnie i fachowo.
Sacrilega dopiero rozpoczyna jednak tak naprawdę swoją bezbożną pielgrzymkę i
pierwszą poważniejszą bitwę mimo wszystko wygrała (choć nie obyło się bez
ofiar). Udowodniła zatem moim zdaniem, że jest gotowa do wojny.
Warto więc obserwować dalsze poczynania tej hordy, gdyż niebawem może to być
prawdziwie niszczycielska załoga.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz