czwartek, 19 stycznia 2023

Recenzja SACRILEGA „The Arcana Spear”

 SACRILEGA

„The Arcana Spear”

Blood Harvest 2022

 


Sacrilega to najnowsze przedsięwzięcie pewnego chorego maniaka, który brutalnie i z premedytacją zarżnął już niejeden zestaw perkusyjny. Mowa o Panu „P.”, znanym szerzej z Rites Of Thy Degringolade, Weapon, Sacramentary Abolishment, Witchblade, czy Ouroboros. Dołączyli do niego równie zacni grajkowie, oboje przedstawiający się jako „A.”, którzy napierdalali m.in. w Invocation War i Impure Consecration. W ten oto sposób zespół ten nabrał ostatecznego kształtu i wyruszył w swą bluźnierczą krucjatę, której efektem jest ich pierwszy pełniak wydany pod sztandarami Blood Harvest. Całkiem niezłe i konkretne to mielenie, trzeba przyznać, choć miednica mi ze szczęścia nie pękła podczas kontaktu z tą płytką. Obcujemy tu zatem z siarczystym, jadowitym Black/Death Metalem, który powleczony jest osadami z surowego, diabelskiego Thrash Metalu. Napierdol jest na tej produkcji zaprawdę niewąski, a składają się na niego precyzyjne, okrutne, siejące zniszczenie bębny, które nie stronią jednak chwilami od niekonwencjonalnych rozwiązań, druzgocące, równie dalekie od szablonów linie cierpkiego basu, bestialsko kreatywne, szyjące soczyście wiosła, piekielnie zjadliwe solówki i nieustępliwe, przepojone agresją partie wokalne. Dość sporo tu nawiązań do klasycznego ekstremizmu z przełomu lat 80-tych i 90-tych, więc wypływa z tych dźwięków dużo żrącej żółci, a nad całym materiałem niechybnie roztoczył patronat Rogaty i jego pobratymcy. „The Arcane Spear” to także diaboliczna, obskurna, apokaliptyczna  atmosfera, którą do spółki z tym barbarzyńskim wymiotem tworzą ciekawie użyte, chore, atonalne akordy i odrobina mrocznego parapetu. Swoje dokładają także zaakcentowane delikatnie, nieco bardziej melodyjne, złowrogie, naznaczone chaosem, nienawistne pasaże zastosowane z należytym umiarem. Brzmienie jest takie, jakie powinno być przy tak bezkompromisowych strukturach, jakie się tu znajdują. Dźwięk jest zatem surowy, szorstki i zalatuje wyziewami z diabelskiej dupy, ale zarazem zaskakuje gęstością i smolistym szlifem. A byłoby pod tym względem jeszcze lepiej, gdyby nie sterylna, wyjałowiona produkcja beczek. Ten element zdecydowanie mi nie pasuje i m.in.  dlatego nie mogę w pełni cieszyć się tą płytką. Myślę, że gdyby gary posiadały organiczny ciężar i nieco więcej mięcha, to ten krążek spuszczałby wjeby podobne do „Hammer of Gods”, a tak jest jedynie solidnie i fachowo. Sacrilega dopiero rozpoczyna jednak tak naprawdę swoją bezbożną pielgrzymkę i pierwszą poważniejszą bitwę mimo wszystko wygrała (choć nie obyło się bez ofiar). Udowodniła zatem moim zdaniem, że jest gotowa do wojny. Warto więc obserwować dalsze poczynania tej hordy, gdyż niebawem może to być prawdziwie niszczycielska załoga.

 

Hatzamoth


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz