wtorek, 17 stycznia 2023

Recenzja HURAKAN „Via Aeterna”

 

HURAKAN

„Via Aeterna”

Lacerated Enemy Records 2022

Muzycy francuskiego Hurakan są bardzo dumni ze swego trzeciego albumu długogrającego, który w tym roku ukazał się w barwach Lacerated Enemy Records. Twierdzą, że płytka ta jest zdecydowanie najbardziej dopracowana, spójna i dojrzała. Cóż, może i faktycznie tak jest? Niestety nie mogę tego zweryfikować. Nie słyszałem wcześniejszych dokonań zespołu, a poza tym gatunek, jaki uprawiają, nie należy do moich ulubionych, delikatnie rzecz ujmując, a mówiąc wprost mam go dupie. Panowie parają się bowiem nowoczesnym graniem, które jest hybrydą brutalnego Deathcore’a i Technicznego Death Metalu w proporcjach mniej więcej (czyli jeden palec w dupie mniej, drugi więcej) 80 do 20%. Mimo jednak, że nie śledzę dokonań kapel z tego gatunku, to jednak oddając cesarzowi, co cesarskie stwierdzam na podstawie tego, co usłyszałem na „Via Aeterna”, że panowie warsztat techniczny mają wyborny i grać naprawdę potrafią. Trudno przecież nie usłyszeć tych wysoce połamanych, a przy tym wgniatających w glebę beczek, matematycznie dokładnego, kreślącego niemal eliptyczne wzory, soczystego basu, pokręconych, gęstych riffów, które potrafią nielicho sponiewierać, czy też brutalnych wokaliz, które lawirują swobodnie pomiędzy niskim ryciem w cuchnącym zgnilizną mule a przepełnionymi furią, przeszywającymi wrzaskami. Trójeczka Hurakan jest niewątpliwie płytą dopracowaną pod każdym względem. Kompozycyjnym, wykonawczym, jak i brzmieniowym. Zawarta na niej muzyka jest w chuj ciężka i bezkompromisowa, a dodatkowego smaczku i niepokojącego klimatu nadają jej fachowo zrobione, potężnie brzmiące orkiestracje. Można by długo analizować techniczno-aranżacyjne niuanse tej płytki, gdyż jest ich tam naprawdę sporo, podobnie jak i instrumentalnych, czy wokalnych  ornamentów, które pokazują, że chłopaki wymiatają na swych instrumentach (a także strunach głosowych) szczerze i z pasją. Darujcie, ale jednak nie będę się w nie mocniej zagłębiał, gdyż ten album po prostu do mnie nie gada. Gdyby balans był przesunięty na tej produkcji bardziej w stronę Techicznego Metalu Śmierci, to pewnie jej przekaz byłby dla mnie bardziej zrozumiały. Weźmy, chociażby taki „Void”. Dopóki zespół rzeźbi w nim pokręcony Death Metal, jest wręcz wybornie, ale gdy przechodzą w bardziej siłowy, szarpany Deathcore, to po prostu opadają ręce. No nic, tak bywa. Mnie więc ta płytka absolutnie nie rusza i jest mi totalnie obojętna. Jeżeli jednak ktoś z Was lubi nowocześnie zagrany i wyprodukowany Deathcore, ten podczas obcowania z „Via Aeterna” galoty upaprze sobie nie raz, więc może niech lepiej zawczasu przygotuje sobie paczkę pampersów. Oszczędzi dzięki temu na proszku do prania i wodzie, że o energii nie wspomnę.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz