piątek, 16 grudnia 2022

Recenzja Demonio „Electric Voodoo Of The Black Dawn”

 

Demonio

„Electric Voodoo Of The Black Dawn”

Helter Skelter Productions / Regain Records 2022

Wiadomo, że pochodzą z Włoch i mają na koncie dwie realizacje. W ubiegłym roku wydali swój debiut „Electric Voodoo”, a w obecnym epkę „Black Dawn”. Helte rSkelter biorąc ich na warsztat postanowiło, że połączy obydwa wydawnictwa na jednym nośniku i tak powstał „Electric Voodoo Of The Black Dawn”. To co na nim się znajduje zachwyci przede wszystkim maniaków lizergicznego grania, powstałego z fuzji stoner’a, doom metalu i psychodelicznego rocka lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Przez blisko godzinę ten tercet kreuje halucynogenną rzeczywistość, używając do tego mocno przesterowanych gitar, solidnej sekcji rytmicznej, w której bryluje od czasu do czasu zfuzzowany bas oraz potraktowanego efektem, manierycznego wokalu. Poza tradycyjnie dla tego gatunku bujającymi riffami, dostajemy również potężną dawkę powykręcanych solówek, które pojawiają się pomiędzy amidowymi improwizacjami, przenoszącymi słuchaczy w przesiąknięty do granic możliwości psylocybiną i meskaliną świat. Te dwa alkaloidy wylewają się litrami z zaprezentowanych tutaj kompozycji i skutecznie mieszają w głowie. Jakby tego było mało, to wszystko dodatkowo jest podszyte diabłem i charakterystycznym klimatem, znanym ze zdjęć i filmów, przedstawiających początki Kościoła Szatana w Kalifornii. Ta narkotyczna msza obok chorych wizji przesiąknięta jest także wyuzdanym seksem, w którym zatracają się bez opamiętania wszyscy wierni. Całość ubrana w ówczesne szaty, otula nas ciepło i zaprasza do pląsów. Fani gatunku i różnych ciekawych substancji zrozumieją, inni niekoniecznie. Jeśli macie ochotę na wejście do tej odjechanej krainy, gdzie wszystkie kolory tęczy mieszają się z czernią, a nad wszystkim czuwa baczne spojrzenie Króla Jaszczurów, to zapraszam z lubieżnym uśmiechem. Reszta dzieci niech grzecznie idzie spać.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz