poniedziałek, 11 stycznia 2021

Recenzja 50CALIBECTOMY „Drawn Out for Quartering”

 

50CALIBECTOMY

Drawn Out for Quartering” (Ep)

Independent 2020

W przypadku Ep’ki tego duetu zza wielkiej kałuży nie ma się co specjalnie spuszczać i starannie dobierać słowa. „Drawn… to bowiem nieco ponad 16 minut ciężkiego jak spasiony na amerykańskich burgerach skurwysyn, miażdżącego, Slaming Brutal Death Metalu, który fanom takich dźwięków jak amen w pacierzu zrobi dobrze, a oponentów w żaden sposób do siebie nie przekona…, i bardzo kurwa dobrze, gdyż te dźwięki nie mają nikogo edukować i do siebie przekonywać, tylko napierdalać ile wlezie bez srania po krzakach. Wygląda na to, że ten duet doskonale to rozumie i rżnie brutalnie, ile wlezie, opierając swą twórczość na bestialsko patroszących riffach, grubo przesterowanym basie, w chuj ciężkich beczkach z charakterystycznym dla tej stylistyki, nieco wyższym brzmieniem werbla i taplającym się w cuchnącym mule, emitowanym z wysokości pięt, ohydnym, niskim growlingu. Żadna rewelacja, ale chłopaki napierdalają szczerze i z pasją, więc mnie to pasuje. Brzmienie ma ten materiał tłuste, pełne i gęste, ale wystarczająco selektywne, aby usłyszeć, w jakim języku przemawia każdy z instrumentów, że o wokalu nie wspomnę. Dobry, cuchnący ludzkimi wnętrznościami, krwawy, chory, w chuj brutalny wykurw. Podoba mi się ten okrutny, miażdżący niczym ogromny, oblepiony parującymi jeszcze flakami buldożer, grubo tkany, zatopiony w jebiącym szlamie śmiertelnych dźwięków dywan, jaki znalazł się na „Drawn Out for Quartering”. Zrozumiałe zatem jest, iż będę śledził dalsze poczynania zespołu, oczekując na kolejny, równie mocno gniotący, brutalny rozpierdol w wykonaniu 50Calibectomy. Oby jak najszybciej.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz