CARDIAC ARREST
„The Day That Death Prevailed”
Memento Mori 2020
Siódma, pełna
płyta rzeźników z Cardiac Arrest, to kolejny materiał, który w
natłoku ubiegłorocznych wydawnictw uchował się przed moim piórem.
Nadrabiając zatem zaległości, śpieszę donieść szanownym
czytelnikom, że „The Day…” to album, który poniewiera,
miażdży, rozrywa i niszczy. Muzyka, jaka wypełnia tę płytkę, to
bowiem bardzo dobry, a dla fanów gatunku, wręcz wyśmienity, Old
School Death Metal zagrany zgodnie z najlepszymi, gatunkowymi
wzorcami. Muzycy tego zespołu, to zresztą nie są byle jakie
szczyle, które wypadły sroce spod ogona, Śmierć Metal
napierdalają już bez mała ćwierć wieku, toteż ich materiały w
zasadzie śmiało można zaliczyć do klasyki undergroundowego Death
Metalu i jest to już jakość sama w sobie. Panowie już dawno temu
doszli do wniosku, że nie ma sensu na siłę poprawiać koła, skoro
świetnie się toczy, co wyraźnie odzwierciedla się w muzyce
zespołu. „Dzień, w którym Śmierć Zwyciężyła” to zatem
album po brzegi wypełniony brutalnymi, patroszącymi bezlitośnie,
często kakofonicznymi riffami, klasycznymi, wajchowanymi solówkami,
ciężko napierdalającymi bębnami, potężnie rwącym basem i
mrocznymi, bluźnierczymi, grobowymi growlami. Poza naturalnymi
skojarzeniami z Malevolent Creation, Grave, Possessed, Cannibal
Corpse, czy Incantation przebija wyraźnie w tych dźwiękach także
zgnilizna i zepsucie znane z płyt Autopsy, Impetigo, Repulsion, czy
Mausoleum. Brzmienie jest równie klasyczne, jak i muzyka grupy. To,
co tu słyszymy jest zatem przytłaczające, duszne, gęste,
smoliste, krwawe, mroczne i bezlitosne, a zarazem w tym nienawistnym
gąszczu każdy instrument słyszalny jest dosyć wyraźnie, mimo że
wszystkie razem i każdy z osobna w chuj poniewiera i zarzyna bez
jakichkolwiek skrupułów. Jest to stosunkowo prosty album, bez
udziwnień, nikomu niepotrzebnej wirtuozerii, czy nadmiernego
kombinowania i w tym właśnie tkwi jego wielka siła. Można
powiedzieć, że to płyta wręcz purytańska w swoim wyrazie,
zbudowana na pierwotnych zasadach i kanonicznych strukturach, ale
cudownie zachowuje ona ducha czystego Death Metalu starej szkoły i
nie można odmówić jej intensywności, mocy, jak i potwornej siły
rażenia. Jeżeli ktoś szuka innowacji, niech spierdala szukać
gdzie indziej. Ta płyta to mrok, śmierć, mięcho i zniszczenie,
słowem kwintesencja Death Metalu.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz