piątek, 1 stycznia 2021

Recenzja ELEGIS „Kultus”

 

ELEGIS

Kultus”

Liber Khaos Productions 2020

Czasami z różnych przyczyn płytka, która ma potencjał i wszelkie predyspozycje do tego, aby być albumem bardzo dobrym, odbierana jest przez nas jedynie jako solidne rzemiosło. Ja tak właśnie mam z drugim, pełnym albumem naszych rodaków z Elegis. Dlaczego zapytacie? Już spieszę z wyjaśnieniami. Chłopaki napierdalają bezkompromisowo i z werwą. „Kultus” bezlitośnie miażdży okrutnymi, nierzadko srodze pokręconymi bębnami, dźwięcznym, chropowatym basem, który również nie stroni od ekwilibrystycznych zagrywek, rozrywającymi riffami o wysokim stopniu technicznego zaawansowania i bluźnierczymi wokalizami. Wpierdol spuszczają te dźwięki konkretny, a i niezgorszy, mroczny, duszny, złowrogi, z lekka rytualny klimat też posiadają. Kojarzy mi się to mocno zagęszczone granie z produkcjami Hate Eternal, Behemoth, Nile, Morbid Angel, czy Hate. Bez nachalnego rżnięcia, ale nie da się ukryć, że głębokie inspiracje tymi zespołami słyszalne są na tym materiale bardzo wyraźnie. No i niby wszystko cacy, tyle że jeżeli mam ochotę posłuchać sobie grania w stylu Nile, Hate Eternal, czy Behemoth, to włączę sobie płytkę Nile, Hate Eternal, albo Behemoth, a nie Elegis, który tylko podąża ścieżką wytyczoną przez ww. zespoły. Brzmienie, choć bardzo intensywne, brutalne i selektywne jest jednak jak dla mnie nieco zbyt sterylne i dopieszczone. Brakuje mi tu trochę więcej miecha, krwi i zepsucia. Podsumowując zatem: „Kultus” to profesjonalny popis dobrze nagranego, precyzyjnie wykonanego, bezkompromisowego Death/Black Metalu stworzony przez bardzo dobrych muzyków, świadomych tego, co robią, którzy dogłębnie i starannie przestudiowali dokonania mistrzów gatunku. Elegis to zatem bardzo solidny zespół, a „Kultus” to bardzo solidny album, ale nic ponadto.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz