NUG
„Alter Ego”
Willowtip Records 2020
Post-Metal
to zdecydowanie nie moja bajka, a w takim właśnie gatunku brzdąka sobie ten
Ukraiński zespół. Darujcie, ale nie będę się zatem jakoś specjalnie wytężał,
aby przybliżyć Wam sylwetkę tej grupy. O muzyce, jaka znalazła się na „Alter
Ego”, małe co nieco jednak skrobnę, wszak od tego tutaj
jestem. Jak już wspomniałem na samym początku, album ten zawiera muzykę, zwaną
Post-Metalem, która momentami w śmiały sposób zagląda również do progresywnego
ogródka. Gimnastyki instrumentalnej tu niemało, zarówno twarde beczki do spółki
z grubo ciosanym basem, jak i wiosła potrafią solidnie wywijać. Tyle że z tych
ekwilibrystycznych nierzadko figur niewiele, jak dla mnie wynika, a szarpane,
siłowe, mocno rwane patenty, jakich tu sporo nie trafiają do mnie w
najmniejszym nawet stopniu, a często najzwyczajniej w świecie potwornie mnie
wkurwiają, doprowadzając do niekontrolowanych napadów szczękościsku. Tak podana
muzyka Post-Metalowa, choć pod względem czysto technicznym na stosunkowo
wysokim poziomie, to dźwięki zdecydowanie nie dla mnie. Dużo lepiej wypadają na
tej płycie klimatyczne pasaże, w których zagęszczone gitary poparte tłustą,
mocną sekcją, klawiszem w tle i agresywnymi wokalizami tworzą zwarte tekstury
dźwięków silnie cisnące na łepetynę. Ma to wówczas swój charakterystyczny,
lekko psychodeliczny i delikatnie industrialny, mroczny feeling, w którym można
się zatopić i trochę w nim popływać. Szkoda, że tylko trochę. Brzmienie
oczywiście skrojone w nowoczesny sposób, jak na Progresywny Post-Metal
przystało, jest organicznie, wszystko dobrze słychać, ale niestety sporo tu
sterylności i zbyt mocno zalatuje to wszystko formaliną jak na mój gust. Cóż,
mnie nie jara takie granie, ale fani twórczości Isis, The Ocean, Intronaut, czy
Meshuggah będą zapewne odmiennego zdania i znajdą na „Alter Ego” sporo
zagrywek, od których stwardnieją im sutki.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz