poniedziałek, 18 stycznia 2021

Recenzja NUG „Alter Ego”

 

NUG

„Alter Ego”

Willowtip Records 2020

 

Post-Metal to zdecydowanie nie moja bajka, a w takim właśnie gatunku brzdąka sobie ten Ukraiński zespół. Darujcie, ale nie będę się zatem jakoś specjalnie wytężał, aby przybliżyć Wam sylwetkę tej grupy. O muzyce, jaka znalazła się na „Alter Ego”, małe co nieco jednak skrobnę, wszak od tego tutaj jestem. Jak już wspomniałem na samym początku, album ten zawiera muzykę, zwaną Post-Metalem, która momentami w śmiały sposób zagląda również do progresywnego ogródka. Gimnastyki instrumentalnej tu niemało, zarówno twarde beczki do spółki z grubo ciosanym basem, jak i wiosła potrafią solidnie wywijać. Tyle że z tych ekwilibrystycznych nierzadko figur niewiele, jak dla mnie wynika, a szarpane, siłowe, mocno rwane patenty, jakich tu sporo nie trafiają do mnie w najmniejszym nawet stopniu, a często najzwyczajniej w świecie potwornie mnie wkurwiają, doprowadzając do niekontrolowanych napadów szczękościsku. Tak podana muzyka Post-Metalowa, choć pod względem czysto technicznym na stosunkowo wysokim poziomie, to dźwięki zdecydowanie nie dla mnie. Dużo lepiej wypadają na tej płycie klimatyczne pasaże, w których zagęszczone gitary poparte tłustą, mocną sekcją, klawiszem w tle i agresywnymi wokalizami tworzą zwarte tekstury dźwięków silnie cisnące na łepetynę. Ma to wówczas swój charakterystyczny, lekko psychodeliczny i delikatnie industrialny, mroczny feeling, w którym można się zatopić i trochę w nim popływać. Szkoda, że tylko trochę. Brzmienie oczywiście skrojone w nowoczesny sposób, jak na Progresywny Post-Metal przystało, jest organicznie, wszystko dobrze słychać, ale niestety sporo tu sterylności i zbyt mocno zalatuje to wszystko formaliną jak na mój gust. Cóż, mnie nie jara takie granie, ale fani twórczości Isis, The Ocean, Intronaut, czy Meshuggah będą zapewne odmiennego zdania i znajdą na „Alter Ego” sporo zagrywek, od których stwardnieją im sutki.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz