wtorek, 12 stycznia 2021

Recenzja Altered Dead "Returned To Life"

 

Altered Dead

"Returned To Life"

Memento Mori 2021

Trochę się wahałem, czy zaglądać do Memento Mori, czy może pójść inną drogą. Nie dlatego, że ich wydawnictwa śmierdzą kałem, daleki jestem od takiego stwierdzenia. Rzecz w tym, że od dłuższego czasu kompletnie niczym mnie nie zaskoczyli. No, może poza nowym albumem Dipygus o którym pisał tu niedawno ten łysy, nie z Brazzers, tylko od romansów. Ostatecznie wpadłem jednak do labelu Hiszpanów i zabrałem się za pierwszy z brzegu Altered Dead. Czytam, że muza dla fanów Autopsy, Death Breath, Asphyx i Darkthrone. No z tym Darkthrone to jednak mocno naciągane, ale reszta niby się zgadza. Kanadyjczycy bawią nas faktycznie death metalem starej szkoły, dokładnie takim jakiego było od chuja i zajebania w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. No i właśnie to określenie idealnie pasuje dziś do muzyki Altered Dead. Nie wyróżniają się niczym szczególnym. Starają się urozmaicać swój przekaz, tego nie da się ukryć. Poza dość szybkimi strzałami są tu też wolne, praktycznie doomowe fragmenty. Są one jednak dość mocno kwadratowe, i nie mówię tego akurat teraz w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Całość jest mocno przewidywalna i niczym nie zaskakuje a gdy płyta się kończy kompletnie nic nie zostaje w głowie, nawet gdy proces odsłuchu powtórzymy. Te dziesięć utworów po prostu jednym uchem wpada, nawet przyjemnie pobzyczy, lecz za chwilę już ich nie ma w pamięci, nie pozostawiają po sobie nawet najmniejszej blizny. Może dlatego, iż mimo śmiercionośnego charakteru muzyki te kawałki są po prostu pozbawione pazura, brak w nich jakiegokolwiek konkretnego punktu zaczepienia. Jedyne na co mi Altered Dead zaostrzyli apetyt, to na wrzucenie do odtwarzacza płytki Celtic Frost, bo swój album zamknęli utworem "Into the Crypts of Ray", odegranym bardzo poprawnie. "Returned To Life" to chyba jednak pozycja typowa dla fanów gatunku, którzy maja za dużo wolnego czasu i łykają wszystko, co im w łapy wpadnie. Ja sobie Altered Dead odpuszczam, bo nienaganny warsztat, staroszkolny szablon czy naprawdę niezłe brzmienie to dla mnie odrobina za mało bym chciał z tym krążkiem dłużej potańczyć. Absolutnie nie odradzam ale też i niezbyt mocno polecam. No ale ponoć pomidorowa niektórym smakuje zawsze i wszędzie.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz