piątek, 8 stycznia 2021

Recenzja SAD „Misty Breath of Ancient Forests”

 

SAD

Misty Breath of Ancient Forests”

Purity Through Fire 2020

Grecka horda Sad od 15 już lat rozsiewa bluźnierstwo i negatywne emocje, jednak Ungod i Nadir nigdy nie pchali się na afisz, nie mieli parcia na szkło, tylko jakby nieco z boku głównego nurtu konsekwentnie robili swoje, czym zyskali sobie szacunek i uznanie maniakalnych wyznawców czerni. Zespół praktycznie od powstania wierny jest fundamentalnej Black Metalowej estetyce, a wydany w tym roku siódmy już album, to podręcznikowy wręcz przykład tego stylu wypełniony ponurymi, mrocznymi, mizantropijnymi wibracjami, jakie spotykamy na płytach Sargeist, Satanic Warmaster, Mayhem, czy Dark Throne. Jak sami widzicie Sad hołduje raczej skandynawskiej szkole gatunku opartej na równej, siarczystej sekcji, surowych, zimnych, jadowitych riffach ze sporą dawką melancholii i bluźnierczych, złowrogich wokalach. Z racji pochodzenia naturalne jest, że znajdziemy w ich twórczości także pewne pierwiastki rodem z Hellady, zwłaszcza niektóre linie melodyczne mogą przywodzić na myśl najbardziej złowieszcze i wściekłe elementy, jakie można znaleźć na klasycznych już dziś albumach Rotting Christ, Varathron, Thou-Art-Lord, czy Necromantia. Surowy, zajeżdżający lekko zimną piwnicą, ale zarazem dosyć przestrzenny sound podkreśla nihilistyczny, złowrogi, mistyczny charakter tego krążka i nadaje mu całkiem konkretną moc. „Mglisty Oddech Starożytnych Lasów” to bardzo dobra, klasyczna, Black Metalowa płyta, która z pewnością zadowoli wszystkich purystów. Płyta ta odpowiada także na pytanie, jak wrząca z ogromną furią magma może być jednocześnie zimna jak lód.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz