niedziela, 17 stycznia 2021

Recenzja Kjeld "Ôfstân"

 

Kjeld

"Ôfstân"

Heidens Hart Rec. 2021

Ktoś mi kiedyś rzucił nazwę Kjeld, że niby black metal z Holandii i że dobre. Oczywiście nawet nie sprawdziłem, bo dobry black metal to może być dla przykładu z Norge, Sverige albo Perkele, ale nie z kraju gdzie się tulipany hoduje. Tak przynajmniej uważałem, bo wyjątki od tej reguły można policzyć na palcach jednej ręki, i to nieudolnego stolarza. Aż tu nagle (albo po komiksowemu: "Wtem!") wspomniany na początku zespół trafia w końcu do mojego odtwarzacza i niszczy mi system wartości. Dosłownie, bo "Ôfstân" to tak fantastyczny album, że nie mam pytań. Nie wiem jak sprawy wyglądały na debiucie ale najnowsza płyta po prostu kasuje większość black metalowych wydawnictw których słuchałem na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Nie, nie jest to żadna supernowa, muzyka Kjeld oparta jest na starych i wypróbowanych skandynawskich patentach, jednak ze świeżym powiewem czegoś własnego. Sposób w jaki panowie łączą ze sobą poszczególne składniki jest wyborny. Przede wszystkim umiejętnie mieszają szybkość i agresję z melodią, i to jaką! Zimną jak lód i zniewalającą, czarującą i przepełnioną mizantropią. Holendrzy stosują szeroki wachlarz różnorodnych akordów i poruszają się w zróżnicowanych tempie, dzięki czemu ich utwory są wyjątkowo ciekawe i intrygujące. To jednak nie wszystko. Wspaniale na tym albumie zostały zagrane partie perkusyjne. Fjildslach potrafi nie tylko napierdalać jak maszyna siejąc w koło śmiercionośne blasty, lecz także w bardzo indywidualny sposób przejść w wolniejsze partie, chwilami powiedziałbym nawet nieco wizjonerskie. Na całość kładą się wycofane, lecz odgrywające równie ważną rolę klawisze, użyte w idealnych proporcjach i doskonale podkreślające ziąb bijący z tego krążka. No i wokale. Nie tylko jadowite jak kobra, również śpiewane, w kilku tonacjach, świetnie dopasowane do poszczególnych fragmentów. Zdaje się także, że zespół odnalazł swoje własne, charakterystyczne brzmienie, surowe a jednocześnie niesamowicie potężne. Muzyka Kjeld jest szczera do bólu i niebywale naturalna, stanowiąca w zasadzie kwintesencję black metalu. Słucham tej płyty nie wiem który już raz a ona nie przestaje rosnąć. Niby trwa ona niemal godzinę, lecz obiecuję wam, przy "Ôfstân" ta godzina zdaje się być jedną z krótszych w życiu. Kupiłem dziś w ciemno debiut Holendrów i niecierpliwie czekam na pojawienie się nośnika fizycznego z najnowszym wydawnictwem. Kurewsko dobry materiał!

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz