piątek, 4 marca 2022

Recenzja CTHULHUSS „Obliteration Of Souls”

 

CTHULHUSS

„Obliteration Of Souls”

Old Temple 2022

Gliwicki Old Temple wypuścił właśnie nie lada smakołyk dla… no właśnie dla kogo? Choć inspiracje muzyczne na drugim krążków łódzkiego Cthulhuss wydają się dość oczywiste to finalny efekt wcale tak blisko inspiracji nie leży. Choć tytuł może nawiązywać do kultowego deo warszawskiego Violent Dirge, to z technicznym death metalem Cthulhuss nie ma nic wspólnego. Klasycznie krwawa, do szpiku kości deathmetalowa okładka (wspaniała nota bene) też daje mylne wyobrażenie o zawartości muzycznej tego wydawnictwa. Nawiązań do Cannibal Corpse tu się nie znajdzie. Znajdzie się za to cała gam chwytów i tricków, którymi Chris Reifert czaruje słuchaczy od ponad trzech dekad, niezależnie czy mówimy tu o klasycznym metalu śmierci rodem z dwóch pierwszych płyt Autopsy, czy o wynaturzonych psychoodjazdach dwóch kolejnych płyt, czy o punkowej dosadności dorobku Abscess. Tyle, że anonimowa załoga z centralnej Polski przekuwa te wszystkie zabiegi w celu stworzenia obleśnego, budzącego wzdryg obrzydzenia, doometalowego kolosa. Sześć utworów zawartych na „Obliteration Of Souls” to długie, rozbudowane kompozycje utrzymane przeważnie w średniowolnych tempach. Proste, nieustannie meandrujące riffy, krzyczano-rzygane wokalizy ewidentnie inspirowane Reifertem, bas, który wydaje się podążać własną ścieżką, niezależną od pozostałych instrumentów sukcesywnie kreują chory klimat wydawnictwa poczynając od klasycznych, prosty, death-doomowych struktur, po trudne do zdefiniowania, pełzające, ale dalekie od dosadności, schizujące harmonie. Wydawać by się mogło, że od strony warsztatowej jest to prosty album, oparty na prostych riffach i czytelnych choć , niebanalnych schematach. Momentami brzmi amatorsko i nieporadnie, by w innych momentach zaczarować w pełni profesorskim motywem lub fragmentem, który wprawia odbiorcę w zakłopotanie. By nie szukać daleko nadmienię tylko solo w „Hubris Hammer” - złożone, intrygujące i kreatywne, wymykające się standardom. Cthulhuss jest najciekawsze i najbardziej charakterny wtedy, gdy wchodzi w te bardziej odjechane i eksperymentalne frazy, przy czym nie odbieram wyrazistości bardziej tradycyjnym fragmentom. Nawet jedyny krótszy, niespełna trzyminutowy utwór tytułowy, który utrzymany jest jako jedyny w szybszym tempie wyraźnie naznacza własną tożsamość grupy. „Obliteration Of Souls” nie jest żadnym klonem Autopsy czy Abscess, a grupa nie jest niczyim epigonem. Jeśli możemy mówić o twórczym inspirowaniu się danym artystą to Cthulhuss robi to doskonale, ale efekt finalny jawi się jako frapujące, wciągające i samodzielne dzieło, które dalekie jest od bycia kolejnym „podobnym do czegoś” wydawnictwem. Jak dla mnie jeden z ciekawszych i lepszych ostatnich lat na rodzimy, metalowym poletku. Brawo Panowie!

                                                                                                                                             Harlequin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz