„Grave Metal” (Compilation)
Mara Productions 2021
Kolejna
pozycja z obozu rosnącej w siłę Mara Productions. Tym razem na ząb wziąłem
kompilacyjną płytkę włoskiego Ossario o wielce obiecującym tytule „Grave
Metal”. Cóż, tytuł fajny, okładka też niczego sobie, muzyka…w sumie też, ale
pod jednym warunkiem. Musisz być, drogi słuchaczu odrobinkę chociaż wcięty i
mieć ochotę potańcować, bo tak całkiem na sucho, to dźwięki produkowane przez
to trio z Sycylii tracą dosyć sporo ze swojego uroku. Gdy zatem alkohol krąży w
twych żyłach, podlany surowym Punkiem Black/Thrash, jaki zapodają tu ci trzej
jegomoście, potrafi zbesztać niezgorzej, a i ochota na diabelską zabawę w
węższych kołach zainteresować jest wówczas spora. Bezpośrednie, surowe bębny
wyprowadzają celne, bolesne ciosy, zadziorne, jadowite wiosła przy pomocy
chropowatych riffów, chwytliwych akordów i dzikich melodii chwytają za twarz i
zmuszają do opętańczych pląsów na parkiecie, a rasowy, poczerniały, przechlany
scream plwa na klaty imprezowiczów żółcią i niestrawioną gorzałą. Z każdą,
kolejną chwilą w towarzystwie Ossario powietrze gęstnieje, smród siary i
diabelskich odchodów jest coraz mocniej wyczuwalny i nie przeszkadza specjalnie
brak basu, gdyż brzmienie jest całkiem soczyste, tu i tam przeleci jakaś fajna,
piłująca solóweczka, a i same chłopaki też się nie opierdalają, szyją dosyć
gęsto i zamaszyście, raz po raz podrzucając podchmielonej gawiedzi walki do
szatańskich figli. Gdy jednak człek już wytrzeźwieje i nieco się ogarnie, to
dźwięki zawarte na „Grave Metal” jawią mu się nieco inaczej. Beczki, choć potrafią
tłusto zajebać, pomiatają niezgorzej i mają w sobie spore pokłady Thrash
Metalowej energii, są na dłuższą metę nieco schematyczne, wiosełka już nie
powodują, że wyskakujesz z buciorów, z drugiej strony jednak nie można odmówić
im pierwotnej siły, a wokal, mimo że swojski, wydaje się momentami siłowy, a i polotu
w tym elemencie przydałoby się więcej. Słychać wyraźnie, że włosi inspirują się
twórczością Aura Noir, Usurper, czy Nocturnal Breed, co samo w sobie jest jak
najbardziej pozytywne, ale jednak powiedzmy sobie szczerze, że to jeszcze nie
ta liga. W dźwiękach wymienionej powyżej trójcy jest ogień, siara i piekielny
żar, w którym ogrzewa się i piecze steki Rogaty Pan, a muzyka Ossario jak na
razie, co najwyżej może rozpalić ogień w trochę większym kominku. Niemniej od
czegoś jednak trzeba zacząć, więc jak najbardziej udzielam im mojego wsparcia i
liczę, że ten płomyk jeszcze kiedyś wybuchnie i nadejdzie czas, w którym tych
trzech sycylijskich maniaków będzie siało rozpierduchę, aż miło. Powodzenia
chłopaki.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz