Hexerei
„Ancient
Evil Spirits”
Sentient Ruin Laboratories 2022
Takiego
uderzenia z fińskiej ziemi raczej się nie spodziewałem. Stało się tak za sprawą
materiału, który powstał w zeszłym roku, a obecnie wydaje go na wszystkich
formatach Sentient Ruin. To z czym przyszło mi mieć do czynienia, włączając
„Ancient Evil Spirits”, przerosło moje oczekiwania. Dźwięki jakie wydobywają ze
swoich instrumentów ci trzej panowie są black metalem w jego najczystszej
formie. Czyściej się już chyba nie da. Niebotycznie wysoko nastrojone gitary, nieco
płaskie bębny i wycofany bas. Wiem, że tych przymiotników, opisując ten
gatunek, używa się często. Mam także świadomość, że czytając te słowa większość
pomyśli „przecież to norma”, ale w tym przypadku to dopiero początek. Po
krótkiej kakofonii muzyka wchodzi na pełnej kurwie. Bezkompromisowy riff mknie
przed siebie i sieje spustoszenie. Totalna wściekłość jaką niesie ze sobą ten
kawałek, poraża. Całkowita anihilacja za pomocą siarczystego mrozu i
towarzyszącego mu huraganu. Drugi numer zaczyna się spokojniej. Króluje w nim
średnie i stanowcze w swym wyrazie tempo. Główne frazy od czasu do czasu
przełamywane są zimnymi solówkami, a ich dźwięk przechodzi w nie do wytrzymania
sprzężenia. Uwagę zwraca sposób artykułowania słów przez wokalistę. Chwilami
przypomina mocno Varga. Trzeci utwór jest nawiązaniem do pierwszego. Powraca
prędkość oraz głęboka nienawiść. Ostatnia kompozycja jest dość długa, trwa
bowiem piętnaście minut, ale nie nudzi lecz doskonale dopełnia ten album.
Poprzez liczne zmiany tempa i mnogość riffów nie odczuwa się zupełnie tego
kwadransa. Może to wszystko nic, jednakże jadowitość tego czegoś jest okrutna. Brzmienie
jest twarde jak na „A Blaze…”. Ogólnie rzecz biorąc w niektórych momentach
przypomina tą płytę. Użycie przeraźliwych solówek, niby przypadkowych przesterów
i charakter poszczególnych motywów nasuwa jednoznacznie skojarzenia. Brak
wyraźnej linii melodycznej, którą zastąpiono wrogimi dźwiękami. Uczucie
bezlitosnej nieprzychylności do świata. Chłód nie do wytrzymania. Szaleństwo i
nieprzewidywalność. Okrutny wokal bez emocji cedzący słowa. Wszystko wspomniane
nie pozostawia żadnych wątpliwości i budzi tylko właściwy afekt. Jeśli
gustujecie w tego typu muzyce i pragniecie poczuć „prawdziwe black metalowe
emocje”, sprawdźcie. Ja ukląkłem.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz