poniedziałek, 21 marca 2022

Recenzja Hexerei „Ancient Evil Spirits”

 

Hexerei

„Ancient Evil Spirits”

Sentient Ruin Laboratories 2022

Takiego uderzenia z fińskiej ziemi raczej się nie spodziewałem. Stało się tak za sprawą materiału, który powstał w zeszłym roku, a obecnie wydaje go na wszystkich formatach Sentient Ruin. To z czym przyszło mi mieć do czynienia, włączając „Ancient Evil Spirits”, przerosło moje oczekiwania. Dźwięki jakie wydobywają ze swoich instrumentów ci trzej panowie są black metalem w jego najczystszej formie. Czyściej się już chyba nie da. Niebotycznie wysoko nastrojone gitary, nieco płaskie bębny i wycofany bas. Wiem, że tych przymiotników, opisując ten gatunek, używa się często. Mam także świadomość, że czytając te słowa większość pomyśli „przecież to norma”, ale w tym przypadku to dopiero początek. Po krótkiej kakofonii muzyka wchodzi na pełnej kurwie. Bezkompromisowy riff mknie przed siebie i sieje spustoszenie. Totalna wściekłość jaką niesie ze sobą ten kawałek, poraża. Całkowita anihilacja za pomocą siarczystego mrozu i towarzyszącego mu huraganu. Drugi numer zaczyna się spokojniej. Króluje w nim średnie i stanowcze w swym wyrazie tempo. Główne frazy od czasu do czasu przełamywane są zimnymi solówkami, a ich dźwięk przechodzi w nie do wytrzymania sprzężenia. Uwagę zwraca sposób artykułowania słów przez wokalistę. Chwilami przypomina mocno Varga. Trzeci utwór jest nawiązaniem do pierwszego. Powraca prędkość oraz głęboka nienawiść. Ostatnia kompozycja jest dość długa, trwa bowiem piętnaście minut, ale nie nudzi lecz doskonale dopełnia ten album. Poprzez liczne zmiany tempa i mnogość riffów nie odczuwa się zupełnie tego kwadransa. Może to wszystko nic, jednakże jadowitość tego czegoś jest okrutna. Brzmienie jest twarde jak na „A Blaze…”. Ogólnie rzecz biorąc w niektórych momentach przypomina tą płytę. Użycie przeraźliwych solówek, niby przypadkowych przesterów i charakter poszczególnych motywów nasuwa jednoznacznie skojarzenia. Brak wyraźnej linii melodycznej, którą zastąpiono wrogimi dźwiękami. Uczucie bezlitosnej nieprzychylności do świata. Chłód nie do wytrzymania. Szaleństwo i nieprzewidywalność. Okrutny wokal bez emocji cedzący słowa. Wszystko wspomniane nie pozostawia żadnych wątpliwości i budzi tylko właściwy afekt. Jeśli gustujecie w tego typu muzyce i pragniecie poczuć „prawdziwe black metalowe emocje”, sprawdźcie. Ja ukląkłem.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz