piątek, 11 marca 2022

Recenzja / A review of Epitaphe „II”

 - FOR ENGLISH SCROLL DOWN -


Epitaphe

„II”

Aesthetic Death 2022

Putain de merde! Ależ mnie francuski Epitaphe zaskoczył swoim nowym krążkiem. Po rewelacyjnym debiucie był to jeden z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie materiałów pierwszej połowy trwającego roku i oczekiwania wobec niego miałem wyjątkowo wysokie. Spodziewałem się jednak totalnej burzy odegranej w jeszcze bardziej awangardowy sposób niż na „I”. Francuzi natomiast poszli zupełnie inną ścieżką, która, nie będę tego ukrywał, na początku nieco mnie rozczarowała. Otwierający całość „Sycomore” to akustyczny utwór w stylu… Opeth. Co prawda następujący po nim „Celestial” rozpoczyna się faktycznie bardzo intensywnie, lecz szybko okazuje się, iż panowie zdecydowali się mocno na „II” pokombinować. Nie da się zaprzeczyć, iż trzon ich muzyki pozostał niezmienny i nadal usłyszeć tu można wpływy choćby Immolation czy Incantation, momentami także Morbid Angel, lecz zespół bardziej postawił tym razem na różnorodność i, chyba przede wszystkim, nastrój. Potężne deathmetalowe akordy, chwilami wjeżdżające w bardziej techniczne rejony, gdzie indziej niemal hipnotyzujące swoim majestatem (najmocniej chyba w końcówce „Insignificant”), często przechodzą w zdecydowanie łagodniejsze melodie mogące kojarzyć się z wczesną twórczością wspomnianych wcześniej Szwedów, a niekiedy nawet niektórymi wydawnictwami Devina Townsenda (zwłaszcza w środkowej części utworu o bardzo wymownym tytule – „Melancholia”). Zresztą kompozycja ta, trwająca jak wszystkie trzy zasadnicze części albumu blisko dwadzieścia minut, zawiera w sobie tyle kontrastujących ze sobą elementów, że w pierwszej chwili można się zakręcić. Poza tym, o czym już wspomniałem, znajdziemy w niej także wątki blackmetalowe rodem z Francji oraz partie saksofonu i czyste wokale.  Aby dotrzeć do jądra tej muzyki, na pewno potrzebna jest cierpliwość i odrobina intymności. Przyznam bowiem, że dopiero w okolicach piątego odsłuchu zacząłem dostrzegać jej obraz w pełnej krasie. Nie jest ona łatwa, dla wielu może okazać się nawet niestrawną, choćby biorąc pod uwagę, iż „II” do płyt krótkich nie należy, jednak warto poświęcić tym nagraniom kilka wieczorów, bo Epitaphe stworzyli kolorową, pełną zwrotów akcji opowieść, której słucha się niczym przejmującej i zaskakującej legendy. Wszystkie składowe są w niej dokładnie wyważone i logicznie poukładane, dzięki czemu album ten jest zarówno piękny co niepokojący, dokładnie jak zdobiąca go okładka. Myślę zatem, iż zabawię przy nim zdecydowanie dłużej, niż początkowo podejrzewałem. Po raz kolejny potwierdza się bowiem zasada, że im dłużej muzyka wchodzi, tym głębiej się w głowie zakorzenia.

- jesusatan

 

Epitaphe

'II'

Aesthetic Death 2022

 

Putain de merde! The French Epitaphe totally surprised me with their new album. After a sensational debut, it was one of the most awaited by me materials of the first half of the year and I had extremely high expectations for it. However, I expected a total storm played in an even more avant-garde way than on "I". The French, on the other hand, went down a completely different path, which, I will not hide it, at first disappointed me a bit. Opening the whole "Sycomore" is an acoustic track in the style of... Opeth. It is true that the following "Celestial" actually begins very intensively, but it soon turns out that the gentlemen decided to diversify strongly on "II". There is no denying that the core of their music has remained unchanged and you can still hear here the influences of Immolation or Incantation, sometimes also Morbid Angel, but this time the band focused more on variety and, probably above all, mood. Powerful death metal chords, sometimes entering more technical areas, elsewhere almost mesmerizing with their majesty (probably the strongest at the end of "Insignificant"), often turn into much milder melodies that may be associated with the early work of the aforementioned Swedes, and sometimes even  with some releases of Devin Townsend (especially in the middle part of the song with a very meaningful title – "Melancholy"). Anyway, this composition, lasting, like all three main parts of the album, nearly twenty minutes, contains so many contrasting elements that at the first moment you can get dizzy. In addition to what I have already mentioned, we will also find black metal inspirations straight from France, saxophone parts and clean vocals. To get to the core of this music, you definitely need patience and a bit of intimacy. I admit that it was only around the fifth session that I began to notice its image in all its glory. It is not easy, for many it may even turn out to be indigestible, especially considering that "II" does not belong to short albums, but it is worth devoting a few evenings to these recordings, because Epitaphe have created a colorful, full of twists and turns story, which you listen to like to a poignant and surprising legend. All components are carefully balanced and logically arranged, thanks to which this album is both beautiful and disturbing, exactly like the cover decorating it. So I think I'll be entertaining it much longer than I initially suspected. Once again, the principle that the longer the music takes to sink in you, the deeper it takes root in the head is confirmed.

- jesusatan


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz