SACRIFIXION
„Shower Me in Death” (7’Ep)
Hells
Headbangers Records 2021
Jeżeli
ktoś potrzebuje surowego, brudnego, jadowitego, agresywnego, wulgarnego, OldSchool’owego
jebnięcia prosto w ryj, aby pochwalić się znajomym i pokazać im, jak
undergroundowe i wyjątkowe są jego gusta, to polecam „Shower Me in Death”,
czyli debiutancką Ep’kę niemieckiego trio Sacrifixion. Te cztery, zamykające
się w nieco ponad 13 minutach wałki spuszczą Wam barbarzyńsko tradycyjny łomot,
po którym jeszcze długo będziecie okładać dupę kompresem z liści kapusty. Tu
wszystko jest bezpośrednie, chamskie, piwniczne, wali kałem i nieprzetrawionymi
browarami. Od pierwszych sekund zalewa nas fala niewybrednych, obscenicznych,
aroganckich, paskudnych dźwięków osadzonych tak głęboko, jak tylko się da w
Death/Black/Thrash Metalu przełomu lat 80-tych i 90-tych przyprawionym niemałą
ilością rozedrganych, szorstkich, złośliwych, punkowych struktur. Intensywne,
maniakalne, pierwotnie brutalne, spazmatyczne, dzikie beczki napierdalają
okrutnie, napędzane obskurną, D-Beatową rozpustą, bas dudni złowrogo, łamiąc
gnaty i bezlitośnie rozrywając jelita, chropowate, ziarniste, obskurne,
makabryczne, wijące się ohydnie, popadające niekiedy prawie
w kakofonię riffy okazjonalnie podrasowane prostymi, wyjącymi, solowymi atakami
patroszą bestialsko i niemiłosiernie, a obłąkańcze, makabryczne, jadowite
wokale brzmiące jakby koleś krztusił się własnymi wymiotami, wyśmienicie wręcz
uzupełniają tę tradycyjną rzeź, idealnie wieńcząc dzieło zniszczenia. Brzmienie,
podobnie jak dźwięki wypełniające to wydawnictwo jest srogie, bezkompromisowe,
diabelnie drapieżne, odpychające, cierniste, pierwotnie gwałtowne i kipiące
gniewem. Słuchając tej produkcji, miałem wrażenie, jakbym odkopał w piwnicy
jakąś zapomnianą kasetę, którą orałem niemal cztery dekady temu, ech… łza się
kurwa w oku kręci. Każdy, kto ma zatem ochotę na bezpardonowy wpierdol starej
szkoły z czasów, gdy muzyczne szufladki nie miały praktycznie żadnego
znaczenia, a podgatunki ekstremalnej muzy naturalnie się przenikały powinien
zaopatrzyć się w „Shower Me in Death”, zdrowo się najebać i dać się zbesztać
tym surowym, korzennym, bezlitosnym dźwiękom. Czekam na jakiś dłuższy materiał,
który tak naprawdę dopiero zweryfikuje możliwości zespołu. Jeżeli jednak ta
trójka niestroniących zapewne od wszelakich używek piekielników utrzyma poziom
zaprezentowany na tej Ep’ce, to może co niektórym zdrowo poprzewracać
rzeczywistość. Póki co jednak trzeba coś łyknąć i wspólnie z Sacrifixion
napierdalać dynią dla Szatana.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz