piątek, 18 marca 2022

Recenzja Filii Nigrantium Infernalium „A Era do Abutre”

 

Filii Nigrantium Infernalium

„A Era do Abutre” (Re-issue)

Chaosphere Rec. / Caverna Abismal Rec. 2022

Nie wiem jak było w waszym przypadku, ale kiedy ja, zbuntowanym szczylem będąc, po raz pierwszy zobaczyłem okładkę „I.N.R.I”, to byłem przekonany, że to kupsko jakieś będzie. Banda punków na cmentarzu, na dodatek z pomalowanymi oczami, oj, nic dobrego to nie wróżyło. Oczywiście chwilę później odszczekiwałem te słowa, ale nie czas teraz na wspomnienia z pamiętnika. Napomknąłem o tym, bowiem patrząc na wznowienie debiutanckiej EP-ki Filii Nigrantium Infernalium (pierwszy raz się spotykam z tą nazwą) miałem dokładnie takie same myśli jak ponad trzydzieści lat temu. I w sumie okazuje się, że Portugalczycy i Brazylijczycy mają ze sobą coś więcej wspólnego. Natychmiastowe skojarzenie to brzmienie. Tak samo niechlujne, choć agresywne zarazem, z mocno podobnym tonem gitary i basu. „A Era do Abutre” to dwadzieścia minut mocno prymitywnego, można nawet powiedzieć, że chwilami trybalnego grania wymykającego się jednoznacznej kategoryzacji. Muzycy obsługę instrumentów opanowali na poziomie podstawowym, co mocno przekłada się na ich styl gry i strukturę samych kompozycji, opartych na często powtarzanych, prostych akordach, pełnych nie wiem czy do końca zamierzonych kiksów, bez zbytnich znamion wyszukanej techniki. Jeśli nie liczyć kilku brzmiących na raczej improwizowane solówek, można by stwierdzić, iż panowie po prostu napieprzają w instrumenty starając się zrobić jak największy hałas. I pod tym względem też można odnieść się poniekąd do klasyków z Belo Horizonte. Co prawda Filii Nigrantium Infernalium rzadziej gnają na złamanie karku czy zagęszczają ścieżki, ale równie nieszablonowo łączą ze sobą wpływy black metalu pierwszej fali z punkiem, prymitywnym thrashem czy heavy metalem. Nie zaprzeczę, iż w niektórych fragmentach brzmi to jak koncert pijanej bandy kloszardów pod podwórkowym śmietnikiem, jest nie do końca zsynchronizowane a śpiewak barwą głosu przypomina nieco skacowanego Bon’a Scott’a nawijającego po portugalsku. Zespół w dupie ma wszelkie konwenanse, co niewątpliwie również ma swój urok. Co ciekawe, ciężko doszukać się na „A Era do Abutre” jakichś jednoznacznych inspiracji, i to też się chwali. Rzecz w tym, że odsłuchałem te nagrania kilka razy, i najbardziej utkwiły mi w głowie utwory bonusowe w postaci „Heavy Metal” i „Guerreiros do Trovao”, w których to postęp techniczny jest wyraźnie słyszalny na wszystkich płaszczyznach (wystarczy posłuchać solówki w tym drugim). Poza wspomnianymi, rzeczone wydawnictwo zawiera także wersje demo numerów z EP-ki, brzmiące najbardziej garażowo jak to sobie można wyobrazić, co sprawia, że łącznie otrzymujemy na krążku trzy kwadranse muzyki dokumentującej początki, jak mniemam lokalnej legendy black metalu z Półwyspu Iberyjskiego. Jeśli szukacie w odmętach podziemia czegoś, co jeszcze nie jest wam znane, to sięgnijcie po te nagrania, choć z góry zaznaczam, iż należy je potraktować raczej jako swoistą ciekawostkę niż zapomniany kamień milowy gatunku.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz