Filii
Nigrantium Infernalium
„A Era do Abutre” (Re-issue)
Chaosphere Rec. / Caverna Abismal Rec. 2022
Nie wiem jak było w waszym przypadku, ale kiedy ja, zbuntowanym
szczylem będąc, po raz pierwszy zobaczyłem okładkę „I.N.R.I”, to byłem
przekonany, że to kupsko jakieś będzie. Banda punków na cmentarzu, na dodatek z
pomalowanymi oczami, oj, nic dobrego to nie wróżyło. Oczywiście chwilę później
odszczekiwałem te słowa, ale nie czas teraz na wspomnienia z pamiętnika.
Napomknąłem o tym, bowiem patrząc na wznowienie debiutanckiej EP-ki Filii Nigrantium
Infernalium (pierwszy raz się spotykam z tą nazwą) miałem dokładnie takie same
myśli jak ponad trzydzieści lat temu. I w sumie okazuje się, że Portugalczycy i
Brazylijczycy mają ze sobą coś więcej wspólnego. Natychmiastowe skojarzenie to
brzmienie. Tak samo niechlujne, choć agresywne zarazem, z mocno podobnym tonem
gitary i basu. „A Era do Abutre” to dwadzieścia minut mocno prymitywnego, można
nawet powiedzieć, że chwilami trybalnego grania wymykającego się jednoznacznej
kategoryzacji. Muzycy obsługę instrumentów opanowali na poziomie podstawowym,
co mocno przekłada się na ich styl gry i strukturę samych kompozycji, opartych
na często powtarzanych, prostych akordach, pełnych nie wiem czy do końca
zamierzonych kiksów, bez zbytnich znamion wyszukanej techniki. Jeśli nie liczyć
kilku brzmiących na raczej improwizowane solówek, można by stwierdzić, iż panowie
po prostu napieprzają w instrumenty starając się zrobić jak największy hałas. I
pod tym względem też można odnieść się poniekąd do klasyków z Belo Horizonte.
Co prawda Filii Nigrantium Infernalium rzadziej gnają na złamanie karku czy
zagęszczają ścieżki, ale równie nieszablonowo łączą ze sobą wpływy black metalu
pierwszej fali z punkiem, prymitywnym thrashem czy heavy metalem. Nie
zaprzeczę, iż w niektórych fragmentach brzmi to jak koncert pijanej bandy
kloszardów pod podwórkowym śmietnikiem, jest nie do końca zsynchronizowane a
śpiewak barwą głosu przypomina nieco skacowanego Bon’a Scott’a nawijającego po
portugalsku. Zespół w dupie ma wszelkie konwenanse, co niewątpliwie również ma
swój urok. Co ciekawe, ciężko doszukać się na „A Era do Abutre” jakichś
jednoznacznych inspiracji, i to też się chwali. Rzecz w tym, że odsłuchałem te
nagrania kilka razy, i najbardziej utkwiły mi w głowie utwory bonusowe w
postaci „Heavy Metal” i „Guerreiros do Trovao”, w których to postęp techniczny
jest wyraźnie słyszalny na wszystkich płaszczyznach (wystarczy posłuchać
solówki w tym drugim). Poza wspomnianymi, rzeczone wydawnictwo zawiera także
wersje demo numerów z EP-ki, brzmiące najbardziej garażowo jak to sobie można
wyobrazić, co sprawia, że łącznie otrzymujemy na krążku trzy kwadranse muzyki
dokumentującej początki, jak mniemam lokalnej legendy black metalu z Półwyspu
Iberyjskiego. Jeśli szukacie w odmętach podziemia czegoś, co jeszcze nie jest
wam znane, to sięgnijcie po te nagrania, choć z góry zaznaczam, iż należy je
potraktować raczej jako swoistą ciekawostkę niż zapomniany kamień milowy
gatunku.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz