niedziela, 27 marca 2022

Recenzja Vexev „Frater Superior”

 

Vexev

„Frater Superior”

Under the Sign of Garazel 2022

No i mamy kolejnego debiutanta w stajni Garazela. Tym razem jest to włoski Vexev, który po trzech materiałach demo uderza właśnie duża płytą. Co ciekawe, każdy z wcześniejszych materiałów był dłuższy od oficjalnego debiutu, liczącego sobie nieco ponad pół godziny. I od razu przejdźmy do rzeczy. „Frater Superior” to sześć utworów surowego pod każdym względem black metalu. Na szczęście ta surowość, mimo iż balansuje chwilami na cienkiej linii, nie przekracza granic przyzwoitości. Powiedziałbym, że brud, który sypie się z głośników jest niemal wzorem tego, jak powinno się grać czarny metal mając w dupie wszelkie konwenanse a jednocześnie nie popadając w śmieszność. Jak się zatem zapewne domyślacie, nie znajdziecie na tym krążku nic przyjemnego. Żadnych chwytliwych riffów czy finezyjnych melodii. Trio z Półwyspu Apenińskiego podchodzi do tworzonej muzyki bardziej w sposób rytualny czy duchowy, kładąc zdecydowany nacisk na nastrój i atmosferę śmierci, którą to kompozycje te są maksymalnie przesiąknięte. Poza odrobiną transylwańskich ozdobników klawiszowych, traktowani jesteśmy prostymi, przefuzowanymi tremolo, często tworzącymi ścianę dźwięku lub, jak kto woli, soniczny blizzard. Vexev nie podkręcają niepotrzebnie tempa, lecz całkiem logicznie je dozują, dzięki czemu unikają kakofonii i popadania w monotonię. Tworzą przez to także wszechobecny klimat zła i dyskomfortu, niczym w podziemnych labiryntach opuszczonego zamku, gdzie brnąc po omacku ciężko domyśleć się, co czai się na nas za następnym zakrętem.  Na „Frater Superior”, pomimo wspomnianej prostoty, nie wszystko jest takie do końca oczywiste, choć efekt ten osiągnięty został za pomocą podstawowych narzędzi. Upiorności tym nagraniom dodaje mocno przesterowany wokal a bezkompromisowość podkreśla bardzo garażowo dudniąca perkusja. Nie jest to oczywiście żadne nowatorstwo, lecz panowie zapewne w dupie mają oryginalność, tak samo jak obecnie panujące w muzyce trendy. Ten album to obrzydlistwo, odraza i choroba z kozim łbem w tle. To nie jest muzyka dla sezonowych fanów czy pseudointelektualistów. Albo kochacie Szatana i black metal w całej jego prostocie albo serdecznie proszę się od tego trzymać z daleka, bo nic tu po was.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz