poniedziałek, 7 marca 2022

Recenzja Trupi Swąd „Nekromancja”

 

Trupi Swąd

„Nekromancja”

Putrid Cult 2022

Na ten debiut czekałem z wielką niecierpliwością. Wydane dwa lata temu demo „W Imię Diabła” totalnie mną pozamiatało, zatem liczyłem, że w przypadku pełnometrażowego debiutu będzie podobnie.  „Nekromancję” otwiera intro, po którym następuje zmasowany spped/thrashowy atak w najlepszej z możliwych form.  W zasadzie wszystkie moje obawy towarzyszące wydaniu tego materiału zostały rozwiane jeszcze zanim ten dobiegł końca. Czyli, brzmienie tych nagrań jest nadal prymitywne i mocno zakorzenione w PRL-owskiej Polsce, syfiaste i do bólu analogowe (na szczęście Nikki Speed nie jest z tych, co uznają studyjną polerkę jako wymóg podstawowy), idealnie pasujące do wściekłej, pełnej buntu muzyki z którą tu obcujemy. Co prawda chwilami wyraźnie słychać, że użyty tu został automat perkusyjny, i ten element akurat nadawałby się do lekkiej korekty, lecz przyznać jednocześnie trzeba, że te komputerowe beczki zrobione zostały naprawdę solidnie. Nie kłuje to w uszy i w zalewie tnących niczym skalpel riffów po prostu schodzi na dalszy plan. Same kompozycje, w skład których, poza intro / outro, wchodzą dwa znane z wcześniejszej demówki i sześć nowych numerów, to taka prawdziwa kwintesencja starej szkoły, głównie tej pierwszo falowej, sprzed eksplozji death czy death metalowych wulkanów. Nie ma tu mowy o jakiejkolwiek oryginalności, prędzej o graniu na sposób, o którym niektórzy już zdążyli zapomnieć zatracając się w postępie cywilizacyjnym. Trupi Swąd to taki metalowy Neandertalczyk, który na próbę oswojenia go z cywilizacją jebnie w łeb maczugą. Czuć w tych dźwiękach wkurwa i ducha czasów minionych, przewijającego się nie tylko w klasycznym riffowaniu, ale też pełnym jadu, wchodzącym także na wysokie rejestry wokalu, bluźniącym wprost na czym świat stoi. Mówiąc krótko, względem wspomnianej taśmy demo u Trupiego Swądu nie zmieniło się nic. No, może zniknął element zaskoczenia towarzyszący temu projektowi, gdy z buta otworzył sobie drzwi do krajowej retro-elity. Każdy, kto stare hejwi i trasze czci do dziś i troszkę tęskni za tamtymi czasami, łyknie ten album bez przeżuwania. To jest, kurwa, metal, a nie jakieś jebanie w bambus!

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz