Hersker
„Befængt” E.P.
Caligari Records 2022
Wywodzący
się z duńskich nizin Hersker, powstał w 2015 roku. Po nagraniu dwóch singli i
demówki, w roku obecnym, za sprawą Caligari Records, wydaje na świat swoją
debiutancką epkę. Co prawda jak na razie tylko na kasecie, ale dobre i to, bo
posłuchać tego materiału naprawdę warto, a i niejednego odbiorcę kopnie on w
twarz. Zawartość tej czteroutworowej płytki jest poczernionym do granic
możliwości punkiem. Chciało by się powiedzieć, że to black/punk, ale byłoby to
nieco krzywdzące dla tego duetu z Kopenhagi. Konstrukcja jak i charakter
poszczególnych numerów może nasuwać skojarzenia, z niektórymi kapelami,
parającymi się podobną muzą. Można by tu wymienić takie bandy jak Sorts, Kvelertak
czy nasz krajowy Owls Woods Graves. W muzyce przytoczonych formacji punk
odgrywa wyraźną rolę. Co prawda w mniejszym lub większym natężeniu, ale jednak
nie da się temu zaprzeczyć. Jednakże black metal w ich twórczości jest podstawowym
zamysłem, no może oprócz Norwegów. Przypadek Hersker jest trochę inny. Kiedy u
innych dźwięki płyną w swobodny, lekki oraz niezobowiązujący sposób, to na
„Befængt” sprawa wygląda zgoła odmiennie. Nie chciałbym tutaj pomniejszać w
żaden sposób dokonań wyżej wymienionych zespołów ponieważ ich świetność jest
nie do podważenia. O co więc chodzi? Kompozycje Duńczyków są dużo
agresywniejsze. Brzmienie do bólu ziarniste. Jednostajne riffy całkiem szybko
pędzą przed siebie w towarzystwie niskiego basu i punkowego umpaumpa. Niekiedy
wściekle przyśpieszają przy akompaniamencie nieubłaganych blastów. Wszystkiemu
towarzyszy zajadły i niecierpiący ludzkości wokal. Klimat jaki za pomocą
instrumentów tworzą muzycy jest skrajnie sataniczny, nihilistyczny i śmierdzący
wojną. Waga gatunku jest wyraźnie słyszalna a podejście do tematu graniczy z
fanatyzmem religijnym. Punkowy kręgosłup, na którym opierają się utwory, nadaje
całości dodatkowego brudu i zapewne będzie odstręczać przypadkowego odbiorcę.
Ten krótki, bo tylko niespełna czternastominutowy „krążek”, nie nadaje się do
słuchania w samochodzie czy przy piwie, bo pomimo szybkiego tempa i niekiedy
odczuwalnej skoczności, niesie ze sobą niewyobrażalne zło, którego nie czcić
się nie da. Kolejna diaboliczna propozycja dla fanów black metalu w jedynie
słusznej formie. Mam tylko obawy, że tego typu black / punk zadaje mały kłam
założeniom poprzedników i miażdży ich okrutnie, a może nie. I kto by pomyślał,
że coś takiego kryje się za różową okładką. Zajebisty materiał.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz