„Hades Unleashed”
Testimony Records 2021
Witamy
ponownie Panów z Temple of Dread na pokładzie Apocalyptic Rites! Jak zapewne
pamiętacie (a jak nie to uprzejmie kurwa przypominam), że poznaliśmy tych
jegomości przy okazji ich debiutanckiego pełniaka „ Blood Craving Mantras”,
który to był bardzo soczystym i smacznym ochłapem Death Metalowego mięsiwa.
Odrobinę wody w rzekach od tamtego czasu upłynęło, ale nadszedł w końcu, w
drugiej połowie zeszłego roku dzień, w którym to ten niemiecki buldożer
zajechał ze swą trzecią w dorobku, pełną płytą i ponownie przeorał wszystko, co
napotkał na swej drodze. „Hades Unleashed” to bowiem kolejny, bardzo dobry w
ich wykonaniu album, oparty na najlepszych tradycjach Metalu Śmierci, choć
słychać wyraźnie, że krążek ten został mocno zainfekowany jadowitym,
agresywnym, korzennym Thrash Metalem, przez co jego środek ciężkości przesunął
się zdecydowanie bardziej w kierunku klasycznych, dynamicznych produkcji z
gatunku Death/Thrash. Beczki utrzymane głównie w szybkich i średnich,
marszowych nierzadko tempach poniewierają z siłą pneumatycznego młota do
wbijania mostowych pali, choć nie stronią także od bardziej złożonych,
pokręconych niekiedy konkretnie struktur rytmicznych. Wydatnie wspomagający je,
pulsujący ciężko bas barbarzyńsko kopie po żebrach, zapewniając tej produkcji
soczyste doły. Szalone, brutalne, chropowate, jadowite, podcinające gardło i
zdzierające skórę z twarzy, tyleż melodyjne, co dewastujące, wirujące w
technicznym tańcu riffy, dźwięczne, potężne, dysonansowe akordy i dopracowane,
piłujące, strzeliste, niekiedy wręcz porywające partie solowe sieją bezlitosny
rozpierdol godny Hadesu, a dzieło zniszczenia wieńczą wściekłe, szydercze,
gwałtowne, agresywne, zaciekłe growle. Wiedziałem, że trzecia płytka tych
maniaków z Dolnej Saksonii będzie dobrą rzeczą, ale takiej rozpierduchy, to się
kurna jak pragnę zdrowia nie spodziewałem. Ta płytka to doprawdy 40 minut piekła
rozpętanego i podsycanego regularnie przez każdy kolejny wałek, jaki stworzyli
tu muzycy Temple of Dread. Siła niszcząca tej produkcji jest potworna i
porażająca także dzięki brzmieniu, z jakim obcujemy na „Hades Unleashed”. Sound
tego albumu jest bowiem brutalny, bezwzględny, ekspansywny, zaciekły i
nienawistny, a zarazem żywiołowy, przestrzenny i organiczny. Miażdżący,
nasączony żrącym jadem, przytłaczający, w chuj niszczący materiał i niech mnie
piorun strzeli i piekło pochłonie, jeśli mijam się z prawdą! Dla każdego
maniaka Metalu Śmierci zakup obowiązkowy!
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz