Hallux
Valgus
„Reflections
Of Distant Dreams”
Edged Circle 2022
„Paluch
Koślawy” to kapelka z Chile, której skład zawiązał się w 2013 roku. Po jednej
demówce i epce, w poprzednim roku ujrzał światło dzienne ich pełny album. Nie
był on szerzej dostępny poza ich rodzimym krajem, ale dzięki norweskiemu Edged
Circle już 25. marca ukaże się na europejskim rynku. Być może będzie to miłe
zaskoczenie ponieważ zawartość „Reflections Of Distant Dreams”, to swoisty
miszmasz najlepszych patentów z muzyki metalowej, począwszy od wczesnych lat
osiemdziesiątych, a kończąc gdzieś w połowie ostatniej dekady poprzedniego
wieku. Tercet ten czerpiąc z historii tamtego grania, wrzucił wszystko do
jednego bębna i porządnie wymieszał. Co z tego wyszło? Ano niesamowicie energetyczne
dzieło, które pomimo pięćdziesięciu minut trwania, przelatuje przez uszy, jakby
czas nie istniał. Każdy kolejny kawałek budzi to inne skojarzenia. Pełno tu
różnych podobieństw do zespołów z przeszłości. W żadnym wypadku nie jest to
minus. Materiał ten jest jak tunel czasoprzestrzenny, za pomocą którego cofamy
się do minionych lat. I tak, brzmienie, riffy, solówki oraz specyficzna praca sekcji rytmicznej, to nic
innego jak połączenie heavy, death i thrash metalu, a trochę punka też się
znajdzie. Tonacja w jakiej dźwięki pędzą przed siebie na myśl nasuwa porównania
do Cadaver czy Autopsy. W niektórych utworach słychać również trochę wczesnego
Death i Obituary. Wokale są też dość zróżnicowane, bo warkot jaki wydobywa z
siebie frontman, kojarzyć się może czasami z Petrozzą, Tardy’m, a momentami
nawet z Schuldinerem z początków jego kariery. Jednak nie tylko metal odcisnął
piętno na tej płycie, bo na uwagę zasługuje szósty numer, gdzie wpływy gothic
rocka, są niebywale wyraźne. Głos wokalisty spokojnie wyśpiewuje słowa, a jego
wydźwięk powoduje, że przed oczami staje nam, już niestety martwy, Peter Steel.
Po tym ciekawym przerywniku, pozwalającym nieco odetchnąć, zespół wraca do
delikatnego grindowania, katując nas klasycznym śmierć metalem. Gdy dojdziemy
do ósmej pozycji tego krążka, odkryjemy, że na moment doom tu też zagościł, a
„dziewiątka” to niemalże mocno poczerniony i dociążony rock. Cały materiał, to
zbiór dość szybkich kompozycji, przepełnionych liczną zmianą temp, ostrych
riffów i klasycznych, dla tego gatunku, partii solowych. Mogłoby się wydawać,
że taki zbiór różnych wpływów nie przyniesie nic dobrego. Jednakże nie w tym
przypadku. Hallux Valgus dobrze wiedział co robi, a umiejętności gry na
instrumentach w pełni im w tym pomogły. Rozmyślna, a także niezwykle umiejętna
fuzja inspiracji z fundamentów muzyki metalowej, zaowocowała świetną produkcją,
z którą to każdy fan, powinien się zetknąć. Chociażby w celach poznawczych.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz