Ancient North
„Altior Philosophia”
Morbid Chapel 2023
Ten
gość pochodzi z Oregonu, a projekt swój założył w 2022, w którym zarejestrował
wszystkie swoje pomysły. Jak na razie dostępne one były tylko w wersji digital,
ale obecnie trzeci jego album na płytach kompaktowych, wydaje Morbid Chapel
Records. Czegóż można spodziewać się po „Altior Philosophia”? Cóż, jest to
black metal, który w dodatku skomponowany został na amerykańskiej ziemi, a jak
wiadomo ten gatunek niezbyt mieszkańcom Stanów Zjednoczonych wychodzi, no
chyba, że na zdjęciach, lecz też nie zawsze. W przypadku Ancient North jest na
szczęście inaczej, bo wiedząc, że ta jednoosobowa kapela stamtąd pochodzi, to z
góry już, myląc się, postawiłem na niej krzyżyk, oczywiście odwrócony. Włączając
ten prawie godzinny materiał szybko musiałem zrewidować swoje dotychczasowe
poglądy odnośnie do rogacizny rodem z USA. Zresztą taka sytuacja nie raz już
miała miejsce, ponieważ wszyscy wiedzą, że perełki z tego kraju się zdarzają. Niemniej
jednak jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy usłyszałem pierwsze takty, które
zaatakowały mnie po skrajnie mrocznym i dusznym intrze. Niemalże natychmiast
wkroczyły czyste wokale, którym akompaniowały rytmy łudząco przypominające te
bardziej folkowe kompozycje Isengard. Właśnie tak brzmi „Through Snow And
Conifers” z tym, że jest on mieszanką wspomnianych, wzniosłych momentów z
agresywnymi czarcimi riffami, zagranymi na modłę konceptu Fenriza. Od drugiego
kawałka „Satanic Rites”, obraz muzyki pana Forlorn’a nieco się zmienia. Do
piątego numeru „Prayer To Abraxas” mamy bowiem do czynienia z kopią Darkthrone
z czasów „Transilvanian Hunger”. Tak jak u Norwegów dominuje tutaj
hipnotyzujące kostkowanie, wsparte wycofanym basem i jednostajną perkusją. Gra
na beczkach tego gościa to nic innego jak kalka zdjęta z Gylve, zwłaszcza
charakterystyczne przejścia i traktowanie blach. Co prawda zdaje mi się, że zostały
one wygenerowane cyfrowo, ale ukłon za trafne zaprogramowanie automatu się
należy. Rzecz jasna, że sprawa ma się podobnie, jeżeli chodzi o stanowcze i
nieprzyjazne riffy, które zagrane na wysoko i twardo nastrojonej gitarze, mocno
zalatują rytem Ted’a i wręcz porażają chłodem, które wzmacnia szron jaki
wytwarzają nieprzypadkowo brzmiące talerze. Od szóstego „Fellowship Of The
Pentagram” po raz trzeci to wydawnictwo przybiera delikatnie inny kształt. Barak
Daniels, bo tak rzeczywiście nazywa się nasz twórca, odchodzi od specyfiki
chłopaków z Oslo i wkracza na pole bardziej właściwe dla Gorgoroth. Muzyka
trochę mięknie, ale nadal jest zimno i agresywnie. Pojawiają się depresyjne i
ciut melodyjne tremolo, które pozwalają troszeczkę odpocząć od wcześniejszej,
wrogiej jazdy, odprężając ociupinę i kierując nasze myśli w rejony naznaczone
czarną melancholią. Dwie ostatnie kompozycje tego albumu są syntezatorowymi i
upiornymi wariacjami, które pomimo tego, że są innej formy, to doskonale
zamykają „Altior Philosophia”, stanowiąc oryginalną kropkę nad i. Klasycznie
surowy black metal, zagrany według tradycyjnych i norweskich wzorców, które
zapewne dla niektórych może być zbyt odtwórczy lub potraktowany niemal jak
hołd. Może i tak, lecz i tak to świetna produkcja z jednym malutkim minusem,
gdyż wokale są zbyt wrzaskliwe, a ich ptasie cechy przywodzą skojarzenia z
wczesnym, wyżej wymienionym Gorgoroth. Nie do końca mi to pasuje. Jednak nie
pozostaje mi nic innego jak z nieczystym sumieniem polecić ten krążek, bo to
kawał black metalu jest.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz