„Soliloque”
(Ep)
Independent 2023
Frédéric
Bergeron z kanadyjskiego Quebecu władający niepodzielnie projektem Maudiir to
niewątpliwie utalentowany kompozytor i instrumentalista. Zwłaszcza to, co
wyczynia on tu na basie i wiośle robi nieliche wrażenie. Naprawdę dużą wagę
przywiązuje ten jegomość do aranżacji szarpanych instrumentów strunowych, więc
to one, co zrozumiałe wiodą prym na tegorocznym materiale zespołu zatytułowanym
„Soliloque”. Napotkamy tu więc całą masę różnorakich technik i zagrywek
gitarowych, a co za tym idzie na produkcji tej usłyszymy zarówno jadowite,
surowe, acz stosunkowo melodyjne riffy, naznaczone chorobą, dysonansowe
przetarcia, ślady klasycznego Thrash’u z okolic Bay Area, jak i zręczne,
wioślarskie rotacje pomiędzy agresywną, niemal Punkową estetyką, a pulsującymi,
bardziej technicznymi fakturami dźwięków. Również to, co wyszywa tu grubym
ściegiem wyrazisty, mocno zaznaczony bas robi wrażenie. Jego partie są ciężkie
i wzburzone, a przy tym chwilami zawinięte niczym sprężysty ogon młodego
warchlaka. Pozostałym elementom tej układanki także niczego nie brakuje.
Fachowe bębny biją ciężko i treściwie, a jadowite wokale dodają pazura zawartym
tu kompozycjom. No i w teorii wszystko cacy, ale w praktyce „Soliloque” w ogóle
do mnie nie przemawia. Nie kręci mnie ta hybryda nasączonego melodyjnymi
akcentami Black/Thrash/Death Metalu. Choć całość jest spójna i zwięzła, to najzwyczajniej
w świecie nie trzyma jednakowego poziomu napięcia. Jeszcze, póki dźwięki te
obracają się wokół klasyki, jest stosunkowo dobrze, ale gdy do głosu dochodzą
szarpane, siłowe, współczesne akcenty, to jeży mi się całe owłosienie mojego
ciała, a uzębienie zgrzyta przeraźliwie. To takie granie dla wszystkich i dla
nikogo zarazem, a przynajmniej ja tak to widzę, a w zasadzie słyszę. Są jednak
gusta i guściki, więc jeżeli kogoś rajcuje taka muza, to niech ją słucha z
panem bogiem. Ja nie zamierzam sobie dłużej zawracać sobie nią dupy. Szkoda
czasu.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz