niedziela, 19 listopada 2023

Recenzja LIQUID FLESH „Dolores”

 

LIQUID FLESH

„Dolores”

Time To Kill Records 2023

We Francuskim Undergroundzie od jakiegoś czasu sporo się dzieje i to nie tylko na scenie Black Metalowej. Niepodważalnym dowodem potwierdzającym me słowa jest trzeci, duży album eskadry z Grenoble zwącej się Liquid Flesh. Zespól ten rzeźbi w Death Metalowej glinie, jednak ten ich Śmiertelny Metal zdecydowanie odbiega od stereotypowego pojmowania tego gatunku. Oczywiście na „Dolores” nadal podstawą są przygniatające bębny, gruby, łamiący kości bas, krwiste, zagęszczone riffy i zaprawione jadem, gardłowe wokale, jednak są one poskładane zusammen razem do kupy w nieco inny sposób, a do tego wokół nich kołują, zataczają kręgi i machają ogonkiem tekstury dźwiękowe, które wstrzykują do tej produkcji charakterystyczne DNA Płynnego Mięsa. Tak więc sporo tu elementów zorientowanych na klasyczny, psychodeliczny Doom Metal, oraz swingujący, miażdżący Old School Death’N’ Roll. Nie brak tu także ciekawych harmonii zestawionych ze stosunkowo prostymi, ciężkimi akordami o tradycyjnym szlifie, jak i bardziej złożonego, technicznego grania ocierającego się nawet chwilami o progresywne standardy (jednak bez instrumentalnego onanizmu), czy wijących się, oślizgłych, hipnotycznych, dysonansowych gdzieniegdzie struktur melodycznych inspirowanych klasyczną estetyką horroru. Żeby było weselej, nad całością unosi się chory, zalatujący zepsutą tkanką, patologiczny vibe kierujący myśli słuchacza w stronę klasycznych już dziś produkcji Carcass, Autopsy, Undergang, czy Rottrevore, a bardziej wyrafinowani maniacy bez trudu odnajdą także na tym krążku zawoalowane, pokręcone formy nawiązujące luźno do „Warmaster”, „Clandestine”, czy Luck of the Corpse”. Słychać także, że swoje piętno odcisnęła na tym albumie twórczość ich mocno niedocenianych rodaków z Mercyless. Ta płytka to doprawdy istne szaleństwo. „Dolores” zawiera bowiem dziesięć halucynogennych wałków, które niepokoją i zniewalają, a łeb przy tym tyrają tak niesamowicie, że idź Pan w chuj i wróć za trzy godziny. Kurwa, niesamowita płytka. Totalnie inna i nie boję się użyć tego słowa, oryginalna, choć oparta na najlepszych rozwiązaniach z lat 90-tych. Jestem rozjebany. Pokornie proszę o więcej.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz