środa, 22 listopada 2023

Recenzja Morbid Sacrifice „Ceremonial Blood Worship”

 

Morbid Sacrifice

„Ceremonial Blood Worship”

Godz ov War 2023

Morbid Sacrifice miałem przyjemność przybliżyć wam jakieś trzy lata temu, przy okazji wydania ich debiutanckiej płyty nakładem Unpure Records. Dziś Włosi powracają z nowym materiałem, ponownie pod banderą naszej rodzimej wytwórni, aczkolwiek tym razem jest nią Godz ov War. „Ceremonial Blood Worship” to drugi pełen album zespołu, lecz od razu powiem szczerze, trochę krótki. Całość zamyka się bowiem w dwudziestu pięciu minutach, co, biorąc pod uwagę zawartość muzyczną, pozostawia lekki niedosyt. Wyłączając bowiem intro / outro oraz, świetnie skądinąd zagrany, cover Sodom „Conjuration”, pozostaje nam muzyki właściwej minut dwadzieścia. No ale nie czas na żale skoro te dwadzieścia minut to jest taki strzał na ryj brudną szmatą, że tylko się oblizać. Morbid Sacrifice należą do zespołów, co to na jakiekolwiek innowacje się nie silą. Zamiast tego czerpią z tego, co muzyka metalowa ma najlepszego do zaoferowania. Albo może powinienem napisać, co miała do zaoferowania, bowiem klimatem utwory te bardzo silnie osadzone są w latach osiemdziesiątych, góra początku dziewięćdziesiątych. Panowie sięgają głęboko do thrash, black czy nawet death metalowej klasyki, a zwłaszcza do najbrudniejszego tych gatunków oblicza. Stąd też kompozycje na „Ceremonial Blood Worship” są cholernie szorstkie, chamskie i oldskulowe. Jednocześnie na maniaków, którzy dorastali przy dźwiękach Bathory, Autopsy, Sapultura czy Sodom powinny zadziałać niczym magnes. Nie ma na tej płycie jakoś specjalnie forsowanego tempa. Główny nacisk położono na wspomniany klimat oraz konkretne riffowanie. Niby struktury poszczególnych kompozycji są dość proste, lecz wierzcie mi, nudzić się przy nich nie będziecie. Włosi perfekcyjnie balansują między nagłymi zrywami a gwałtownym hamowaniem, bardzo umiejętnie przechodząc z jednego motywu w drugi, by płyta utrzymywała atencję słuchacza do samego końca. Nie wiem czy jest sens wyjaśniać komukolwiek jak ten album brzmi, bo wydaje mi się to oczywiste i naturalne. Uwielbiam takie rekonstruktywne granie, dlatego „Ceremonial Blood Worship” rozkręcił mi się w odtwarzaczu na dobre i wyjść z niego nie ma zamiaru. Bo niby nic wielkiego, odgrzewany kotlet, ale za to jaki. Serdecznie polecam, zwłaszcza wszystkim pod pięćdziesiątkę. Jakkolwiek tego nie zrozumiecie.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz