piątek, 3 listopada 2023

Recenzja Extinkt „Trinity Redux”

 

Extinkt

„Trinity Redux”

Ossuary Rec. 2023

Trochę czasu minęło od wydania debiutanckiego „Postnuclear Trip To Nowhere”, jak by nie liczył, siedem lat. Szczerze mówiąc, to nawet nie pamiętam, czy tamten materiał zrobił na mnie jakieś wrażenie, ale skoro nie zdarzyło mi się do niego wracać, to chyba przeleciał i poleciał w sobie tylko znanym kierunku. Tym razem, za sprawą drugiej dużej płyty, okładka której kojarzy mi się zapewne z tym samym, co wielu z was, piosenki Krakowiaków zagościły u mnie w odtwarzaczu na zdecydowanie dłużej niż jeden odsłuch  i wkręciły mi się w łeb niczym korkociąg. Tym, którzy tematu nie znają, nadmienię, iż „Extinkt to kolejny projekt Uappy, chłopa kojarzonego chyba przede wszystkim z Terrordome, którego w tym przypadku wspomagają muzycy takich składów jak Psychopath czy Rites of Daath. No, to skoro personalia mamy wyjaśnione, zajmijmy się samą muzyką. Jak nietrudno się domyśleć, bawimy się tutaj thrash metalem. I to bawimy przez duże „Ba”, bo nośność zawartych na tym krążku dziesięciu kompozycji (no właściwie to dziewięciu, bo „As the Sky Falls Apart” to akustyczne zakończenie) jest ponadprzeciętna. Rdzeń twórczości Extinkt stanowi staroszkolny thrash metal a wyliczanie wpływów, jakie znajdujemy w tych trzydziestu minutach mija się według mnie z sensem. Bo co z tego, że ta płyta nie jest ani nowatorska ani odkrywcza, skoro zawiera w sobie wszystkie składniki, dzięki którym thrash metal jest thrash metalem. Poza ostrym, tnącymi niczym brzytwa riffami, często zagranymi w bardzo rytmicznym i chwytliwym stylu, sporo tutaj zapożyczeń z muzyki punkowej, hard core’a a nawet chwilami z glam rocka. Tak tak, dobrze czytacie, a ja bynajmniej nie pisze tego złośliwie, bo panowie wszystko co najlepsze w wymienionych gatunkach powybierali w ilościach praktycznie idealnych i poskładali tak, że morda się przy ich muzyce cieszy jak małemu dziecku. Tym bardziej, że poza odpowiednim kopem, kolesie nie powstrzymali się od puszczenia do słuchacza w kilku miejscach oka i jestem przekonany, że poczynili to z premedytacja. Co mam konkretnie na myśli? A chuja, sami sobie posłuchajcie. A to, czy przy dźwiękach „Trinity Redux” przyjdzie wam ochota zajebać komuś z dyńki czy walnąć piwko i wesoło potańczyć (Ba! Nawet pośpiewać!) to już zależy od was, choć nagrania te do obu wymienionych rzeczy nadają się idealnie. Przy tych nagraniach nudzić się nie będzie nikt, bo dalej od monotonii leżeć chyba nie mogły. Raz jest szybko, raz agresywnie, następnie wolniej, potem śpiewnie a na koniec skocznie. Do tego świetne śpiewane wokale (a pod tym względem jestem nieco wybredny), idealnie dopracowane brzmienie rodem ze starej szkoły, no i umiejętności muzyków, bynajmniej nie niedzielnych. Bez dwóch zdań Extinkt nagrali bardzo dobry (kurwa, kusi mnie przymiotnik „fenomenalny”) album, zdecydowanie jeden z najlepszych w gatunku thrash metal jaki w tym roku słyszałem. Sprawdzajcie go, bo przejście obok obojętnie będzie olbrzymim zaniedbaniem.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz