wtorek, 28 listopada 2023

Recenzja Deathcode Society „Unlightenment”

 

Deathcode Society

„Unlightenment”

Osmose Productions 2023

Ta francuska kapela zbyt płodna nie jest, gdyż istniejąc od 2009 roku, nagrała tylko jedno demo, singla, live album oraz razem z „Unlightenment” dwie płyty. Cóż można napisać o ich najnowszym krążku, na okładce którego zamieścili wizerunek Melanocetusa. Między innymi to, że to black metal. Mało tego, to cudownie wyprodukowany black metal, sowicie potraktowany chóralnymi śpiewami, aranżacjami orkiestrowymi i syntezatorami. Niesie ze sobą zatem siedem kawałków epickiej rogacizny, a ta głębinowa rybka zdobiąca cover ma nawiązywać do afotycznej strefy, z której wypływa muzyka Deathcode Society. Czy tak jest w istocie? Otóż, i tak, i nie. Jeśli mam na myśli „tak”, to znaczy, że momenty w twórczości tego kwintetu, które nawiązują do death metalu w stylu wczesnego Nile, robią mi nawet dobrze. Jest wtedy gęsto, kaskadowe riffy młócą zaciekle, a ich lawinowość podkreśla bezlitosna perkusja. W tych brutalnych momentach blackowy trzon tego wydawnictwa niemalże zanika i jest naprawdę mocno. Te zdecydowane tony kreują soniczną ścianę, która jest nie do przejścia. Jeżeli mam na myśli „nie”, oznacza to, iż w kompozycjach Francuzów dochodzi do głosu czarcie granie w stylu Dimmu Borgir, a więc te wszystkie nieznośne melodyjki, atmosferyczne parapety i podniosłe pasaże. W tych chwilach mam do czynienia z przepięknym i porywającym black metalem, pełnym finezyjnych zagrywek, chwytliwych tremolo i spektakularnej oprawy. Co mam począć? Pytam samego siebie, ale zanim wypierdolę to do kibla napiszę, że „Unlightenment” to 52 minuty dynamicznej muzyki, złożonej z zaciekłych i melodyjnych akordów. Wypełniony po brzegi peryfrazami, które całkowicie zamazują mroczny zamysł tego typu muzykowania, którego w gruncie rzeczy Deathcode Society chyba chce być częścią. Wyłącznie dla wielbicielu teatralnego black metalu. No, teraz mogę już to wyjebać do kosza.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz