środa, 8 listopada 2023

Recenzja Délétère „Songes D’une Nuit Souillée”

 

Délétère

„Songes D’une Nuit Souillée”

Sepulchral Productions 2023

Quebec nie jest moim ulubionym regionem, jeżeli chodzi o black metal, a właśnie stamtąd wywodzi się Délétère. Rzadko też po muzykowanie w tym stylu z owych stron sięgam. Dlatego też zapewne z tego powodu to moje pierwsze rendez vous z tym kwintetem, a tworzą już od 2009 roku. W drugiej połowie listopada ukaże się ich trzecia pełna produkcja, która będzie zawierać osiem numerów, niosących ze sobą black metal w ujęciu nowoczesnym tudzież francuskim, liźnięty także wpływami szwedzkimi i co tam chcecie jeszcze. To co niewątpliwie zwraca na siebie uwagę podczas słuchania „Songes D’une Nuit Souillée”, to praca gitar rytmicznych, które wraz z sekcją niskotonową budują główną teksturę dźwiękową każdego z utworów. Spomiędzy tych akordów wyłaniają się piskliwe i melodyjne tremolo, przez co poszczególne kawałki nie są jednowymiarowe i gdzieś tam zawierają drugie dno. Do wszystkiego Kanadyjczycy dokładają nieco klimatycznych syntezatorów, jeszcze bardziej w ten sposób urozmaicając swoje kompozycje, dodając im trochę nierzeczywistej wymowy. Właśnie w tych atmosferycznych momentach black metal Délétère pachnie mocno francuską szkołą, ale nie tylko, bo w szybkich partiach, które zalewają nas nieco dysonansową ścianą również przypominają bezlitosne ataki na modłę Deathspell Omega. Te wojownicze fragmenty w swej intensywności skręcają także w stronę szwedzką, przywodząc skojarzenia z późnym Marduk lub Funeral Mist. Podobnie jest podczas melodyjnych chwil, które wskazują jednoznacznie na wpływy chwytliwej rogacizny ze Skandynawii. Rzecz jasna nie można zapominać o wokalach, przybierających formę wysokich i wyraźnych krzyków, które wzmacniają miejscami ponury wymiar tego materiału, a w podniosłych zwolnieniach zamieniają się w chóralne zaśpiewy. Nie wiem, jak przedstawiała się twórczość Délétère w przeszłości, ale najnowsza płyta tego zespołu to współczesny i zgodnie z obowiązującymi obecnie trendami, eklektyczny black metal, w którym przepełnione mistycyzmem riffy mieszają się z brutalnymi akordami, przechodząc niekiedy w chwytliwe kostkowanie, a do całości Kanadyjczycy dodali jeszcze sporo pompatyczności, z której Quebec zdążył już zasłynąć. Przyjemny w odbiorze i dobrze wyprodukowany, choć lekko przybrudzony black metal dla dzisiejszej młodzieży. Ładnie brzmi i nie straszy zanadto.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz