czwartek, 23 listopada 2023

Recenzja VADIAT „Spear of Creation”

 

VADIAT

„Spear of Creation”

Redefining Darkness Records 2023

Nie wdając się w akademickie rozważania typu, jak długi staż sceniczny ma Vadiat, gdzie jeszcze udzielają się jego muzycy, czy ile butelek wódki wypili oni podczas swych muzycznych podróży, powiem od razu, że pierwszy pełny album tego kwartetu z Cleveland w stanie Ohio, to krążek bardzo, ale to bardzo solidny. Panowie wymiatają na nim ciężki, mięsisty Death/Doom i słychać wyraźnie, że znają się na rzeczy. Przysadziste, chwilami wręcz monumentalne beczki gniotą potwornie (zwłaszcza w miażdżących, walcowatych partiach), gruby bas zapewnia tej płytce miażdżące doły, gęste, śmiertelne riffy kłębią się złowrogo, a rasowe, niskie, głębokie growle o cmentarnym posmaku idealnie doprawiają ten konglomerat niszczących dźwięków. Nie da się także pominąć milczeniem wyśmienitych partii solowych o Heavy Metalowych korzeniach, doskonałych, gitarowych harmonii, upiornych, grobowych melodii wijących się pomiędzy fakturami poszczególnych utworów, czy wszelakich, wioślarskich smaczków i koronkowych manewrów w ich wykonaniu. „Spear…”, to krążek, którego wyśmienicie się słucha, a jego mroczne, smoliste, zorientowane na pogrzebowy Doom Metal, skondensowane tekstury wgniatają w glebę z gracją kultowego T-34. „Włócznia Stworzenia” to materiał, który bez popitki powinien wejść wszystkim, którzy swą atencją darzą Saturnus, Morgion, As Serenity Fades, Novembers Doom, Visceral Evisceration, Shape of Despair, Draconian, wczesny Pyogenesis, czy pierwsze produkcje Amorphis (czyli te do „Tales From The Thousand Lakes” włącznie). Naprawdę fajna, ciężka, konkretna, fachowo ulepiona płytka. Czegoś mi jednak brakuje w muzyce Vadiat, abym mógł określić ich pierwszego pełniaka mianem krążka bardzo dobrego, bądź wyśmienitego i nie pytajcie mnie nawet czego, gdyż sam nie jestem w stanie tego określić (przynajmniej na razie). Może gdyby kosztem śmiertelnych patentów, jeszcze mocniej uwypuklić przytłaczające, ponure, niepokojące, pachnące świeżo wykopaną mogiłą, Doom Metalowe elementy, to moja ocena tego materiału byłaby wyższa? Może? To jednak ponownie gdybanie czysto akademickie z gatunku, co jest smaczniejsze, jajko, czy kura, więc możemy je sobie podarować. Cokolwiek bym tu bowiem nie nasmarował, to i tak „Spear…” znajdzie rzeszę oddanych jej fanów. I bardzo dobrze, niech tak będzie, wszak to na wskroś konkretne i kompetentne granie. Tak więc „Kto ma uszy, niechaj słucha…”.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz